Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/190

Ta strona została skorygowana.

nego. Zakryto ją i zabezpieczono. I odtąd zewsząd z dołów, zza Kołomyi, zza Horodenki, znad Dniestru przyjeżdżały tu telegi po maź dla wozów i dla kół młyńskich.
Gdy nasi pionierzy, a na ich czele Stanisław Prus-Szczepanowski, w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia szukali w Karpatach ropy naftowej, doszły do nich nasamprzód te utrwalone przez słowo wieści wodne. I może jeszcze więcej pomocne im były stare nazwy niż utrudnione w owym czasie na tak wielkim obszarze badania geologiczne. Wtedy powstała nad potokiem Ropa kopalnia nazwana od sąsiedniej wsi — Słoboda Rungurska.
Skąd wzięła się ropa w ziemi? Zanim dotarły do nas odpowiedzi uczonych, miejscowi ludzie mieli o tym swoje mniemania. Jedną z takich opinii opowiadał nam młodym, dzieciom Uroczyska, dużo lat po odkryciu, a nawet po wyczerpaniu kopalni, starzec żydowski zwany Bercio.
Bercio był nieco mrukliwy, nie zabiegał o niczyje względy. A przecież nawet najbardziej nieprzychylni Żydom ludziska wyłączali go ze swych uogólnień. Niski, przysadkowaty, na stare lata miał bielmo na oczach. Nosił czarne okulary, idąc stukał laską i laską szukał drogi. Laska i jego nogi w wysokich ciężkich butach wiodły go nieomylnie po stromych ścieżynach kopalnianych, które znał od lat.
Jechaliśmy małym trajkocącym wózeczkiem, a Bercio wypowiadał nam swoje poglądy. Tradował też nieco szerzej o ropie. Mówił jak zwykle mrukliwie pod nosem, choć dość prędko.
— Świat jest żywy, w świecie trzyma się wszystko jedno drugiego. I ziemia też jest żywa. To wiadomo, to pewne. To widoczne: ma swoją krew. A skąd? Nie na darmo przecież pochłania ludzi i zwierzęta, kto wie od kiedy. I trzyma to, trzyma jak dobry gospodarz. I tu jeszcze jest — coś takiego. To trudno zrozumieć. Ziemia tak jakoś powiada: „Ja i tak was wszystkich zabiorę, połknę. A nie chcę za darmo, nie! Bierzcie tę moją krew i waszą. To moja Aboda“, to niby tak jakoś ziemia mówi. To w książeczce naszej tak pisało.
Bercio ożywił się:
— No, i ja nieraz tak sobie myślę: A czemu? Po co on pisze coś takiego ten rabin? — Bercio rozprawiał żywo sam z sobą, choć mu nikt nie przeczył:
— Jak to czemu? Co za gadanie? To może ziemia ma kryć łajdaków, grzeszników i leniuchów? W takim gospodarstwie?! Co jej za interes? To chce, aby naród był porządny