Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/195

Ta strona została skorygowana.



I. LEŚNY ŻYD

Odległość między Kołomyją a przełęczą Bukowca i Czeremoszem wynosi co najwyżej osiemdziesiąt kilometrów. Ale świat tu i tam był inny i jest inny. Nie tyle odległość przestrzenna dzieli je, co epoki i wieki. Toteż zanim ujrzymy bałagułów kołomyjskich z ich pasażerami, z Bjumenem na czele, w zajeździe na Jaworowie, należy powiedzieć coś niecoś o „leśnych Żydach“.
„Leśny Żyd“: takiej species od lat już nie ma w Jaworowie ani w Jasienowie. Lecz nie tak dawno natrafiliśmy na podobny relikt daleko w Jaworniku, wsi najwyżej położonej nad górnym Czeremoszem.
Był to koniec października roku 1910. Wracaliśmy z przyjacielem konno z Czarnohory. Dni były już krótkie, droga uciążliwa. Zaledwie dochodziła godzina szósta, a już zmrok a także chłód wypełniony zapachem otawy zalewał ciemny jar Czeremoszu. Razem z niebieskim dymem z niewidzialnych chat. Szukaliśmy noclegu. Opodal drogi na tle ciemnych lasów bielał nieduży domek. I tam poznaliśmy Funta.
Naprzód nie było nikogo w pobliżu. Usłyszeliśmy tylko raz po raz łagodne, nieco tęskne porykiwanie krowy. Było to jakby pytanie, potem następowała uspokajająca odpowiedź, basowy głos człowieka. Zobaczyliśmy wreszcie w zmierzchu wysoką postać w towarzystwie krowy. Zbliżył się do nas tęgi, ba, potężny człeczysko, niemłody ale niestary. Miał w każdym razie lat ponad siedemdziesiąt. Zaprosił nas dwornie, nawet serdecznie. Z przyjemnością oglądaliśmy schludny dworek, ustronne obejście.
— Panicze się dziwią, że tutaj ludzie mieszkają?
— A tak — odpowiedział mój przyjaciel — a co dziwniejsze, że Żydzi.
— Niech panicz się nie dziwi — to leśni Żydzi.
— Cóż to znaczy? — zapytaliśmy obaj.
I Funt zaczął nam objaśniać. Właściwie cały wieczór, zarówno tym co mówił, jako też swym zachowaniem uświadomił nas, co to znaczy — leśny Żyd.