siekiery były jedną siekierą. I aby to drzewo rosło na tej górze, i ta woda płynęła pod tą górą. I aby ten człowiek wyszedł na tę wysoką górę i wziął do ręki tę wielką siekierę i ściął to drzewo, a drzewo spadło sobie do wody. Cóż by to był za plusk!! — O! to on duma. Dus klärt er..“ — — — Widzicie, panicze, ja nie jestem taki wielki chusyd. Jesienią to jeszcze jako tako, ale zimą to co ja mam robić? To ja cały czas dumam o tym plusku. —
Funt śmiał się głośno.
— O jakimże plusku? — zapytaliśmy obaj naraz.
— O spławach, o darabach, o wiosennych wodach.
Rzecz w tym, że Funt był niegdyś kiermanyczem. Kupował drzewo i sam osobiście spławiał je na darabach do Kut, nawet do Czerniowiec. Ciągle medytował o drzewie, o spławach.
— To zrozumieć trzeba, moi panicze! Osiemdziesiąt siedem głównych zakrętów na Czeremoszu! A takich mniejszych — bez liku. I to wszystko trzeba mieć w głowie, jak plan na papierze! Inaczej, fe, lepiej nie mówić co by było inaczej... Nasi kiermanycze górscy to wielcy ludzie byli, śmierć na prawo, śmierć na lewo, a jemu to nic. Gdzież takich szukać na świecie całym? Ja to tylko taki sobie mały praktykant, wszystkiego dwadzieścia lat jeździłem. I miarkujcie sobie, to nie byle co: jak spuszczą tamę na jeziorze Szybenym tam w górze i ruszą te kłody, to ci dopiero szum, to dopiero plusk! A ty wieziesz sam jeden, bratczyku, na twoim karku, wiecie ile? Jakieś marne pięć wagonów drzewa! Pięćdziesiąt ton, po waszemu. Drobnostka! I sztuderujesz tylko jak się z tym przecisnąć pomiędzy skały. No, a tam jeszcze wiry, kamienie pod wodą i mielizny, ładne urozmaicenie, aby nie było nudno, urok na psa. Ale za to co za podróż! Był u nas w górach wielki człowiek, choć niby chłop, gospodarz, Foka Szumej się nazywał. Ten podróżował po całym świecie. Co on tam widział, ale to powiadał, że nie ma fajniejszej podróży jak na darabie po Czeremoszu.
Funt uśmiechał się tajemniczo.
— A przecież — ja bym jeszcze coś powiedział paniczom. Jesteście z porządnej rodziny, to może zrozumiecie. My Żydzi wiemy o jeszcze ładniejszej podróży. Wiecie może, że tam w Jasienowie, niedaleko waszego dworu w jaskini nad Czeremoszem, już bardzo dawno temu mieszkał wielki człowiek, wielki rabin...
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/198
Ta strona została skorygowana.