obce kraje, przez góry, a nawet, strach powiedzieć — przez wody, przez tonie morskie. Nigdy przecież w życiu nie wyjechał poza Ostrą, nigdzie nie był poza uliczką żydowską i dworem jaśnie pana, a tylko raz na tydzień w sobotę dochodził do końca uliczki.
Po wielu tygodniach jazdy uciążliwej, po przeprawie przez morze, przybyli do Hiszpanii.
Brzegi przepełnione były ludźmi, zewsząd powiewały chorągwie. Panowała zupełna cisza. Na brzegu czekał na tronie sam cesarz w atłasach i złocie, w otoczeniu duchowieństwa, rycerzy i dam. Szlachcic odziany w najlepsze szaty, podszedł do cesarza w ukłonach. Tuż za nim dreptał Pinkas. Nikt nie witał szlachcica, nikt nie zwracał nań uwagi. A cesarz zaniepokojony, wśród milczenia powszechnego, zapytał tylko głucho: „A gdzież jest Żyd?“ Odwrócił się szlachcic i wskazał na Pinkasa.
— O, to jest właśnie mój krawiec, Pinkas, Żyd.
— Ach, to jest Żyd? — Cesarz prędko wstał z tronu i podszedł do Pinkasa.
Patrzał nań, patrzał długo. Wreszcie odwrócił wzrok, cały przemieniony, szczęśliwy. Przywitał się wtedy łaskawie ze szlachcicem.
— Rozumiesz teraz, kuzynie? Oddałeś nam nieocenioną przysługę dla zbawienia naszych dusz. Wiadomo ci chyba, że Żydzi są największymi wrogami nas chrześcijan. A wiara święta nakazuje nam kochać nieprzyjacioły nasze. Lecz skąd ich wziąć? Teraz popatrzyłem nań, teraz pokochałem go, czuję, że będę zbawiony. A ty, kochany nasz Żydzie — powiedz, powiedz, czego chcesz za to?
Zgnębiony Pinkas nie wiedział, co się doń mówi. Z początku tkwił, jak słup w ziemi, potem kiwał się i kłaniał się bez przerwy. A raczej szastał to lewą, to prawą nogą. Tymczasem cesarz osobiście zawiesił mu na szyi sznur pereł, rozkazał odmierzyć dużo miar dukatów. Przyprowadzili dlań wielbłądy i konie osiodłane rzędami drogocennymi, prócz tego kazał mu przynieść postawy sukna, złotogłowiu i Bóg wie jeszcze co za wspaniałości.
Za cesarzem stali w pogotowiu w szeregach dostojnicy kościelni i świeccy. Naprzód przystąpił do Pinkasa arcybiskup Hiszpanii, po czym arcybiskupi poszczególnych prowincji, po czym magnaci hiszpańscy, po czym ministrowie i dostojnicy dworu cesarskiego i rządcy krajów cesarskich, przystępo-
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/215
Ta strona została skorygowana.