Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/218

Ta strona została skorygowana.

miętał Żydów. Sprawdzić nie było komu. Odprowadzono Pinkasa do wieży, czekały go męki, a potem stos.
Cesarz łagodzić chciał, nawet kręcił się zakłopotany, jakby nie był panem u siebie, ale nie wiedział co robić. Ostatecznie nikt się za nim nie ujął. Skoro niepewne czy Żyd — to...
Jeden tylko nasz szlachcic ciskał się: jeśli jego człowiekowi, jego własnemu krawcowi coś się stanie, to Ostra z całym kluczem przejdzie na kalwinizm! Potem dalej jeszcze groził, że jego krewni podniosą alarm na sejmie Rzeczypospolitej, iż jego, szlachcica polskiego, zwabiono podstępnie.
Gdy to wszystko nie pomagało, rozjątrzył się ostatecznie i zapowiedział, że ze swym pocztem odbije krawca, a nie on będzie wtedy winien przelania krwi chrześcijańskiej — z powodu Żyda. Może był pewny poparcia cesarza, swego kuzyna.
Tymczasem tłumy ludzi, co biedniejszych, zaczęły się zbierać, szemrać, w końcu nawet wzburzyły się nie na żarty:
— Żyda, Żyda nam oddajcie! chcemy Żyda! chcemy zbawienia!!! —
Jak uderzenie wałów morskich, głosy te docierały do dostojników. Może pod wpływem tego wszystkiego, panowie podzielili się na dwa obozy. Zatem i duchowni co wyżsi prosili Papieża o łaskę. Papież rozmyślił się, kazał przyprowadzić Pinkasa z wieży i tak mu powiedział:
— Człowiecze, daję ci ostatnią sposobność. Możesz udowodnić, że jesteś Żydem. Stąd o mil trzydzieści na zachód słońca jest góra bardzo wysoka, a na tej górze jeszcze jedna góra. Musisz wyjść na pierwszą górę, a potem wdrapać się na drugą, ale na sam szczyt, to sobie zapamiętaj! Jeżeli wrócisz stamtąd zdrów i opowiesz prawdę, coś tam widział, toś Żyd, to wszystko w porządku. Idź z Bogiem — jeśliś Żyd. — Tak mówił Papież.
Wkrótce potem, gdy Pinkas już wyruszył w drogę, przybiegli lekarze, którym powierzono jego zdrowie. Ostrzegali usilnie, że nie wytrzyma takiej uciążliwej wędrówki. Lekarzy wyśmiano: co innego, gdyby był Żydem. Teraz zagrożone nie ciało, lecz dusze chrześcijańskie. Wam nic do tego.


∗             ∗

Pan Karol przerwał i kazał sobie jeszcze dogrzać mocnej, świeżej kawy. Tymczasem przez przepełniony gośćmi ogródek