Wysoko po drugiej stronie drogi, sterczące z urwiska skały wskazują na pochodzenie kamienia, a poniżej, już nad samym Waratynem leżą podobne, nieco mniejsze głazy, może razem z nim z góry strącone, czy też podczas upadku odeń odłupane.
Zapewne już sto trzydzieści lat minęło od czasu, jak głaz ten stoczył się ku Waratynowi.
Na Kamieniu Żydowskim nie ma żadnych napisów ani obrazów. Tylko chyba wody wyryły na nim swe karby, tylko jakieś czarne języki od płomieni czy piorunów go zdobią, tylko ślady odłupania są widoczne. Za to sama wieść starowieku wypisuje dla oczu świadomych na głazie tym karby i znaki, zdobi go tajemnicami. I tak opowiada:
„To pomnik — Boży, nie ludzki — na chwałę życia i śmierci pierwszego Żyda, który osiadł z tej strony przełęczy Bukowca. Na pamięć radosnego biedaka i młodocianego wędrowca — Jekely. To miejsce jego spoczynku w kolebce snu Bożego. I znak wieszczący zmartwychwstanie.
Śladami tajemniczego Baal Szema, człowieka dobrego imienia, ojca i mistrza nabożnych chassidim, szlakiem żar-ptaków płomiennych, lecących ku Niemu — Święte Imię Jego! — podążył ten biedaczyna ku Wierchowinie zielonej.“
Tak się zaczyna ta górska opowieść. Wieść przekazana z dawności, ze starowieku. Owa Szibche—ha—Jekely.
Ale nim pójdziemy za nią — przypomnijmy sobie jeszcze o tym człowieku dobrego imienia i o braci jego. By mieć wiedzę o listowiu zielonym, o kwieciu, żywe drzewo znać trzeba. Drzewem zaś, z którego wyrósł kwiat tej opowieści, było bractwo nabożnych „chassidim“, sokiem jego życia — nauka poczęta z Bożego tchnienia na Wierchowinie.
Takie są w krótkości dzieje chassidim, zresztą powszechnie znane.
Jak wiadomo, dawna Rzeczpospolita polska miała największe skupienie Żydów prawowiernych z całej diaspory. Szesnasty i siedemnasty wiek, przy utrzymaniu szerokiego samorządu żydowskiego, przy zupełnym zamknięciu od reszty świata, sprzyjały rozwojowi uczoności, która czasem wyradzała się w formalistykę religijną, a otwierała dostęp do spraw wiary tylko dla ludzi uczonych w Piśmie, świadomych ksiąg. Wiek XVIII po wojnach kozackich, po zaburzeniach niosących dla Żydów całe fale nieszczęścia i grozy, przyniósł zwrot ku uczuciu, ku religii, zdążającej do przemiany całej duszy, a dos-
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/316
Ta strona została skorygowana.