Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/339

Ta strona została skorygowana.

kwitnienia. Miesza brudne ręce do sprawy Bożej, kto zabija. Odwraca bieg rzeczy. Sam to powiedziałeś, że cesarz ciemności krzepi się, wzmacnia się krwią.
To jest tajemnica.
Nikogo, kto chce zabijać, nie wstrzymuj. Kto ma oczy do słoneczka zwrócone, nie zabija. Kto z naszego bractwa, odrazu mu świeci ta wieść radosna z oczu. Radością leczyć nam świat cały i przyjaźnią.
Ileż będzie, Wasyluku, twego towarzystwa. Rachmańskiej wiary. Oczy podobne Sztefankowym żywią cały świat. Wszędzie oczy te, oczy, liście żywe bukowinki świętej.


∗             ∗

Wieść i legenda nie mogła zataić — czy też nie mogła sobie odmówić i tej wiadomości, że Jekely powędrował do dziada, do starego ślepca gromowego na Ihrecu. Bóg jeden wie ile mógł mieć lat i czy kiedy był młody. Ale wtedy był już stary — tak zapewniają.
I powiadają, że stary, samotny i groźny ślepiec powitał tak serdecznie Jekely, jak nigdy nikogo ani przedtem, ani potem:
— Na ciebie czekała ziemia nasza, synku anielski. Ciebie nam brakowało. Bo nasz ród to jakby góra jakaś lub drzewo wierchowe taki jest! Korzeniami się giąć w ziemię ku głębinie, rosnąć i rozkrzewiać, rozgałęziać się, rozpleniać gałęziem i listowiem piąć się ku niebu — i czekać. A twój ród wędrowny jest jak ptaki, szlaki światowe znające. Jak wody wesołe grające niestrudzone. Nie ma, synku, i nie byłoby naszej wiary i żadnej wiary świętej bez waszego rodu. Jak wiatry Boże połonińskie nasiona święte rozsiewacie. Nim słonko Boże przyjdzie, zanim rozgrzeje ten świat — wszędzie wasze plemię o świtaniu się zjawia.
I błogosławił — ze sercem ściśniętym — szlaki Jekelego.


∗             ∗

Z czasem zmienił się Jekely na ciele i na duszy. Ale chociaż forma zmieniła się, treść została ta sama. Można by rzec, że nie odczuwał tej ziemi ani ziemi w ogóle jako wygnanie, lecz jako stopień. I rozrósł się Jekely, stąpał pogodny, spokojny, opanowany. I z daleka myślałbyś, że to łegiń jakiś dumny i wspa-