nie. Związano i w dół głową do konia każdego przywiązano. Zagórscy opryszki zaklinali się, że to wszystko Kwiatkowskiego sprawa, a zdrajca-liszka Kwiatkowski od razu dobrze zbity i związany milczał. Cóż miał robić. Jasnowłosy wyrostek o twarzy młodego orlika pilnował go z krócicą w rękach z kurkiem naciągniętym i oka z niego nie spuszczał.
Więc potem szeroko i gadatliwie zaczęli się naradzać i zastanawiać co z nimi zrobić. Niektórzy głosowali, aby ich zaraz powiesić. To najzdrowiej, bo zaraz sercu lżej będzie i już nic nie wykręcą się i nic złego więcej nie zrobią. Ale nikt nie chciał wieszać. Tym bardziej, że gazdowie starzy powiedzieli, że nic nie można robić bez sądu, bo to ludzie, nie zwierzęta. Więc i inni radzili, aby pozbyć się tego i oddać zbiegów Panom — sądom pańskim. Ale to nie było popularne, zbyt wielkie obrzydzenie było do sądów pańskich, zbyt wiele ludzi nie tylko zupełnie niewinnych ale wprost z zemsty Berneka lub z chęci wymuszenia męczyło się po katowniach. A w dodatku każdy świadek mógł od razu tam się stać współwinnym.
Wreszcie powracający spotkali Wasyluka, który podążał za nimi nieco wolniej. Wasyluk uważał za rzecz naturalną, że wszystko to może rozstrzygnąć tylko sąd starowieku, który trzeba umyślnie zwołać w najkrótszym czasie. Byli właśnie na grzbiecie Krynty, wtem zobaczyli, że z dołu płajem zbliża się jakaś postać.
To Jekely szedł z bardką włożoną za pas. Szedł pod górę bardzo pospiesznie. Kiedy zbliżył się, odkryły się wszystkie głowy mimo woli — i cisza zapanowała. Związani w dół głową opryszkowie podnieśli głowy, spoglądali z trwogą nie rozumiejąc co się dzieje. Wasyluk zsiadł z konia, wyszedł naprzeciw niemu. Długo go obejmował i całował, patrząc mu w oczy. Oczy Jekely były bardziej jeszcze rozszerzone niż zwykle. Spoglądał z przerażeniem i bacznie na opryszków związanych. W Jasienowie dowiedział się, że jest pościg i dogonił ścigających, aby z gorącości nie pozabijali opryszków. Ale uspokoił się, gdy zobaczył, że żyją.
Po wszystkich wsiach szukano ludzi starych i poważnych, godnych wziąć udział w sądzie starowieku. Według starego obyczaju było stale dziesięciu ludzi w wieku lat osiemdziesięciu sześciu do dziewięćdziesięciu sześciu z różnych wsi, któ-