Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/358

Ta strona została skorygowana.

nim kawalkada opryszków głowami na dół do koni spętanych, z kajdanami na rękach i na nogach. Za nimi zaś cała grupa wyrostków z toporami wyostrzonymi. Cisza zapanowała wśród sądków. Filko wstał i patrzył badawczo na opryszków. Ci sczernieli od kilkudniowej niewoli i przerażenia. Kwiatkowski, wysoki, wychudły, czarny, ubrany ze szlachecka w czarny obcisły żupan, wyglądał jak kleryk lub karawaniarz miejski, nie jak opryszek.
Za Filkiem powoli jeden za drugim wstawali sądkowie.
„Rozpiąć ich z koni i na trawie posadzić“, krzyczano tak, wyrostki otoczyli opryszków, a konie puścili na paszę i odegnali dalej od pryłuki, miejsca sądu.
I wtedy zaczął się ów sąd starowieku, ostatni sąd, o którym wieść do nas doszła.
— Powiedz modlitwę Paliju, przemówił surowo i głośno Filko do Szyreburieka.
Zdjęli wszyscy kapelusze, złożyli ręce sądkowie, patrzyli ku Słoneczku w świat błogosławiony i tam pod bukami ogromnymi, na połoninie wysokiej, na łące nieskoszonej zabrzmiał wypowiedziany grzmiącym głosem przez starego Medwedija starowiecki Ojcze nasz — modlitwa starowieku.

Modlitwa starowiecka Sądków przed rozpoczęciem Sądu

Na górze syońskiej, na łące świetlistej niebiańskiej wśród ziela Bogarodzica usnęła. I źródło święte Jej grało, w sen kołysało.
I we śnie maleńki Jezus-dziecina przychodzi, tak do Niej rzecze-wypomina: „Ty śpisz, Mateńko, spoczywasz, mąk mych nie widzisz, ran mych nie czujesz.“
„Śpię, spoczywam, Syneczku, wszystko widzę. Jak rączki i nóżki Twoje gwoździem przebili, na główkę ciernie włożyli, na krzyżu Ciebie rozpięli, dziecinko.“
„Powstań, Mateńko! Nic się nie lękaj. Ujmij mnie za rączkę, sprowadź po schodach niebieskich ku ziemi, abym mógł za lud mój ponieść mękę.“
W niedzielę rano słońce Boże wschodzi, Bogarodzica syneczka po niebie wodzi. Wzięła go za rączkę prawą, zawiodła ku ołtarzom niebieskim na jutrznię-służbę Bożą. Z jutrzni po stopniach złotych zawiodła ku morzu wielkiemu, ku granicy świata.
A na tym morzu biała skała, a na tej skale monastyr złoty,