ne, jaskrawe stragany otoczone tłumami, jeszcze jaskrawsze były od tych kwiatów. Okna domów śmiały się w słońcu, w słońcu błyszczały kopuły świątyń. Z wielu kościołów dzwoniły dzwony. Wszystko witało radośnie.
Już od Łukiszek wśród tłumów niesiony przez ojca na rękach, pijany byłem od zdziwienia i szczęścia. Klaskałem w dłonie, śmiałem się głośno, aż ludziska śmiali się przyjaźnie: ludzie, ludzie! skąd nas tu tyle? skąd oni się tu wzięli? —
— Każdy przybył ze swych Woliszek, ze swego kąta — odpowiedział ojciec.
Wydawało mi się, że zrozumiałem: wszyscy przyszli tu umyślnie cieszyć się sobą, mną także się cieszyć, jak ja się nimi cieszyłem.
— Tata — wołałem coraz głośniej — ja zaraz za porządkiem obcałuję wszystkie te buzie naokoło i także i okna i domy wszystkie będę pieścił i całował.
Była to pierwsza pijaność społeczeństwem.
Podczas obecnych godów to mi się nieraz przypomina. Powiedział witając nas gospodarz, że cała Rzeczpospolita wstała tu i objawiła się w tych godach. Ci co razem świętowali te gody może więcej złączeni na całe życie niż pracą wieloletnią. Jak w małżeństwie i w miłości miesza się krew i już jej nie odmieszać. Nie spłukać deszczowi ni żadnej nawałnicy, tak w godach tych spajają się dusze i już ich nie rozerwiesz gdziekolwiek będą. Bo ponad wszystkie społeczności, społeczność w pracy, społeczność w walce, społeczność w żałobie — świętująca społeczność jest najwyższa. Jest celem wszystkich.
Jakżeż to być może? Przecież teraz wciąż nas uczą, że praca jest ważniejsza od zabawy, od wszystkiego ważniejsza.
A jednak tamtej prawdy godowej uczy nas przyroda sama, a dziś ta jesień bogata jeszcze na inną nutę jak najdobitniej. I wczoraj i dziś widzieliśmy jak fruwały i szybowały po kwietnikach roje motyli. Dość spojrzeć, a już się wie czym jest motyl i po co. Wcale nie do pracy, nie do walki o pożywienie i o byt. Motyl jest po to, by pląsać i gonić, by igrać, swawolić, błyszczeć w słońcu, by kochać i płodzić. Dlatego całe jego wonne piękno uwodzące, dlatego skrzydła i lot. Całe życie motyla to gody i sam motyl to stan godowy.
Podobnie wielki poeta starał się nam otworzyć oczy na przeznaczenie człowieka: „zrodzeni by stworzyć anielskiego motyla”. A tak na co dzień, powiada, tośmy „owady zdefekto-
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/456
Ta strona została skorygowana.