W dole, poniżej lasów rosnących na stokach, w kotlinie szerokiej, wyżłobionej i wybrzuszonej w ciągu wieków przez Czeremosz, na podobieństwo alpejskich dolin, stanowiącej mimo swą przestrzenność ciągle jeszcze, jak wykazują największe powodzie, zapasowe łożysko Czeremoszu, rozciągają się, szczególnie na lewym brzegu rzeki i drogi, szerokie, równe i przestronne łąki. Tam była osada dworska w Krzyworówni, stary dwór w głębi Huculszczyzny, jedyny w swoim rodzaju zbudowany na nowo z początkiem dziewiętnastego stulecia według wzorów dawnych dworków polskich.
Od tego czasu utrzymywano tam stałe gospodarstwo, jednakże wśród ciągłego pogotowia wojennego. Rodzina rzekomo pochodziła z gór, a nawet może ze szlachty czerwonoruskiej. Od dłuższego czasu żaden z właścicieli nie mieszkał tam nigdy na stałe. Tylko tu i ówdzie na czas pewien przyjeżdżali w licznym otoczeniu uzbrojonych konnych hajduków. Ci, przemykając się ze strzelbą gotową do strzału, przykrymi a czasem niebezpiecznymi stromiznami przez przełęcz Bukowca, rozglądali się ostrożnie, a może i z trwogą po górach, badając czy dymy, wydobywające się z tej lub owej szczeliny, połoniny czy przełęczy nie pochodzą przypadkiem od jakiejś watry rozłożonej przez opryszków, których czaty niewidzialne, może gdzieś w pobliżu ukryte, mogły, furkotaniem sowy lub piskiem jastrzębia, dać znak i wiadomość watasze zbójeckiej o składzie i uzbrojeniu karawany.
Karawanami tylko można było w owe czasy dostać się tutaj i tylko podróżując karawanami dobrze zaopatrzonymi dalej w góry się posuwać i utrzymać. Pojedynczy wędrowiec był niechybnie zgubiony.
Przy końcu XVIII i na początku XIX wieku już zaraz za Kosowem, powiatowym miasteczkiem górskim, ścieżka cłowa, zdążająca ku Czeremoszowi wchodziła w puszczę. A kiedyś, dążąc w górę, brzegiem bujnej rzeczki Rybnicy, przebył przełęcz Bukowca i karkołomnym spadem wjechał w dolinę Czarnego Czeremoszu, wszędy naokoło, w którą stronę byś po-