Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/507

Ta strona została skorygowana.

umiłowała. Do nasion dołączała dokładne rady i pouczenia o ich wysiewie, o piastowaniu kwiatów i jarzyn. —
Nowoczesny człowiek, co wszystko chciałby praktycznie i wydajnie urządzić tak, by nie było stosunku między człowiekiem a człowiekiem, najwyżej chyba taki, jak między interesentem a urzędnikiem przy okienku, krótki rzeczowy, zestandaryzowany, albo jeszcze lepiej, dla uniknięcia widocznych niewygód obcowania indywidualnego, jak między klientem a automatem, jak między automatem a automatem — taki człowiek uśmiechnie się na chwilkę, gdy usłyszy bajania o owych czasach i stosunkach. Uśmiechnie się, tylko w tym wypadku, jeśli sam ma nieużyteczne jakieś, luksusowe zainteresowania. W chwili zrozumienia, w chwili tęsknoty na deser, oddałby to wszystko do — muzeum, to znaczy, jeśli przyjrzeć się bliżej, do tego rodzaju pomieszczenia izolacyjnego, skąd zazwyczaj mniej jeszcze prądów dochodzi do życia żywego, niż z pawilonu chorób zakaźnych. Rozumie taki człowiek bowiem, że stosunki tak różnorodne i detaliczne między ludźmi, tak trudne do usystemizowania, mogły istnieć tylko wtedy, kiedy się nic nie działo, kiedy — nie było postępu.
Rzecz bowiem w tym, że postęp, jak pastuch, bynajmniej niepowolny, nie ten łagodny i nie gazdowski, lecz jak srogi i sprawny poganin, najmita kupiecki, popędza nas biczyskiem ołowianym — naprzód. Nie szczędzi bata. W pochodzie „naprzód“ wszystko jedno obok kogo się idzie, każdy jednakowy. Jedno potrzebne: pilnować drogi, iść — jak to się mówi — naprzód, choćby ku rzeźni. Bo batog postępu czyha nad nami. Nie pozwala zatrzymywać się przy nikim, przy niczym. „Wszyscy naprzód!“ W takim wytężonym pochodzie całej wielkiej trzody zawsze co nowsze, to lepsze. Z konieczności cieszymy się każdym nowym postojem i popasem. Nie ma też co wspominać, nie ma po co.


∗             ∗

W czasach, kiedy nie było postępu, bo nie było prawie pieniędzy, każdy chciał żyć jak ojcowie. Gazdowie, którzy sami — a może z pomocą potęg niesamowitych — wywojowali połoniny, pastwiska i łąki od puszczy i od niedźwiedzi, zdobywali majątki, swobodę i piętno mocy gazdowskiej. W tej walce ustalili sposoby gospodarskie, obyczaje i wierzenia. To wszystko dziedziczyły ich rody. Do nich przychodzili skądś