Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/515

Ta strona została skorygowana.

gruszek, śliwek czy suszenic. Trzeba przyznać, że podobne dary Boże nie tylko szły, w odpowiednich ilościach, dla rodzin służby, ale czasem dla jakichś pobratymów, tak sobie, jako podarki, jako że to — „w pańskim stanie“. Tylko niektóre drzewa i krzewy zarezerwowane były dla dziedzica, i tych nikt nie tknął. Nic dziwnego, że czasem ktoś z gości, zwłaszcza ktoś należący do rodziny, nie dość uświadomiony, zwracał uwagę, że to niesłychane, że dzieją się tu widocznie złodziejstwa na wielką skalę. Taka krytyka, choćby najżyczliwsza w intencjach, była niechętnie widziana, wprost obrażała gospodarzy. Odczuwano to, jakby ktoś niepowołany a niedelikatny usiłował podważyć podstawy dobrobytu, zwyczaju i zaufania.


∗             ∗

Powoli, w miarę sił i zdrowia, rozszerzała się opieka dziedzica na cały powiat. Były to czasy klasycznych rządów ziemiańskich dawnej Galicji. W czasach naszej młodości namiętnie atakowaliśmy je, i kto wie, czy to jeszcze trochę nie zasłania nam sprawiedliwej oceny. W każdym razie dziś jesteśmy wobec rządów tych pobłażliwi i mimo liczne od tego czasu przeżyte fazy radykalizmu, nikt dzisiaj tych rządów nie przeklina. W dawnej Galicji było kilkudziesięciu marszałków powiatu: każdy sprawował swe funkcje jako urząd honorowy, a niejeden miał w swoim powiecie taki autorytet i zaufanie, jakby w udzielnym państewku. Liczyły się z nim władze administracyjne, państwowe, ludność szanowała go i ze wszystkim się doń zwracała. Marszałek powiatu tym większe miał znaczenie, im bardziej odległy komunikacyjnie był jego powiat. Ze względu na istotną decentralizację, jaką przyniosły te rządy, a także na to, że wśród marszałków bywali nieraz ludzie światli i pełni dobrej woli, nazwano te czasy żartobliwie epoką oświeconego feudalizmu.
Po latach sześćdziesiątych nasz dziedzic, podobnie jak i wielu jego rówieśników, był wcale wrogo usposobiony wobec państwa austriackiego. Urzędnik, choćby wysoki dygnitarz, gdyby tu przybył i chciał się narzucać swą ważnością w imieniu państwa, spotkałby się z hardością albo z bardzo zjadliwą ironią. Resztki odczuwania feudalnego i gazdowskiego sprawiły, że i stosunek do monarchy mógł być tylko akcesem dobrowolnym, a brak postępu sprawiał, że własne gospodarstwo było