Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/526

Ta strona została skorygowana.

rozszerzała pieśń jak zapytanie, zatrzymywała się. Znów nagle zrywała się w podlocie tęsknym. Opadała w smutku łagodnym bez żalu, nie kończąc melodii.
Swoboda tych szumów i pieśni, wyrywającej się z lasu, była wyrazem jakiejś wiary zewsząd wstającej, że trzeba iść tylko za głosem własnym, głosem swojej istoty, przekonania o zbędności, o brzydocie wszelkiego przymusu. Wielka ufność, jak to łagodne zapytanie fłojery, trzepotała się ku niebiosom.
Ta sama atmosfera szła od ludzi swobodnych, grzecznych, życzliwych, serdecznych, pełnych pobłażliwości i łagodnego humoru, ludzi budzących zaufanie bez zastrzeżeń.


∗             ∗

Babcia brała Siunę, tuż po przyjeździe, na długie pogawędki do garderoby. Wieczorami opowiadała na werandzie awanturnicze, zawiesiste i soczyste opowieści o przodkach bukowińskich i kozackich, rumuńskich i tureckich. A później, już przy łóżku, bajki nieraz straszne, ale pełne tajemnic, które wplatały się od razu w sny chłopca. Młody Hucuł, zwany Kuzykiem, opowiadał o zmroku na ganku frontowym opowieści huculskie o każdym szczycie, o każdym lesie. Jakie to tam się działy czyny bohaterskie, jakie walki, czary, zaklęcia tam się odbywały. Jakie to wszędzie ślady dawności, znaki, jakie wskazówki wielce wiarogodne o skarbach i komorach skalnych. Dziadzio rzadko rozmawiał dłużej. Każde jego słowo było niezapomnianym kanonem dla Siuny.
Każdy człowiek w owe czasy pozdrawiał spotkanego. Tej zasady ściśle przestrzegał dziadek. Czasami obcy wędrowcy czy wycieczkowcy, nieraz młodzi ludzie, niemało bywali zdziwieni, a nawet zawstydzeni, gdy starszy, siwy pan o dostojnym wyglądzie witał ich pięknym ukłonem. Siuna naśladował dziadka i z przejęciem kultywował ten zwyczaj. Witał ukłonem wszystkich, kogo spotkał — znajomych i nieznajomych. Przy czym, dzięki swej skłonności do komunikowania się, zawierał wciąż nowe znajomości z Hucułami. Po każdym przyjeździe nastawało dla Siuny istne długotrwałe święto, święto witania się ze znajomymi. Z Hucułów każdy witał się z nim długo, wypytywał długo i opowiadał nowiny górskie.
Wtedy też otrzymywał Siuna takie podarki, o których gdzie indziej marzyć by nie można. Pan Władysław podarował mu