dom na codzień. Ale obrazy zostały wyrabowane lub spalone w czasie wojny. A że biografie koni także nie zostały napisane na czas, więc dla świadomej pamięci ludzkości i dla potomności raz na zawsze przepadły wszelkie wieści o cudownym współżyciu i serdecznym pobratymstwie ludzi, w tej liczbie i małego Siuny z tymi istotami. U tych ludzi, co jeszcze żyją, pamięć o koniach jest poukrywana zapewne gdzieś tylko w obłokach jakiejś niejasnej tęsknoty.
Po wyjeździe z Krzyworówni, nie tylko do rodziny tęsknił Siuna, ale także do wszystkich koni. A gdy znów wracał, gdy zjeżdżał z Bukowca, gdy już szum Czeremoszu zagrał, myśl niecierpliwie skakała to na ganek i do biblioteki, gdzie zapewne siedział dziadek; to znów zaraz do stajni, gdzie Lubka spogląda okiem czułym i rży łagodnie, albo psotna, niepoczciwa „Ogierzyca“ grozi gniewnym spojrzeniem; to znów na galerię, gdzie babcia kieruje robotą przęśniczek, i zaraz pośpiesznie do spiżarni, gdzie niezliczone baterie soków, konfitur, między nimi różnorakie tureckie sorbety, smażone róże, derenie, gruszki w miodzie, stare porzeczniaki, miody, tokaje nie tylko dla dzieci były pamiętne. I znów nad młynówkę, gdzie pojono konie, a na czele całego rodu końskiego majestatycznie kroczyła po wodzie biała staruszka Kapka.
Jeśli tęsknota jest skrzydłem, co po śmierci niesie człowieka i wyczarowuje mu, czego zapragnie, Siuna dostał się zapewne w towarzystwo tych wszystkich koni.
Podziw nie zawsze rodzi przyjaźń. Tym mniej podziw dla bogactwa, jeśli jest dumne, nieczułe. Tak było z pawiami. Ich mieniące się pióropusze i wachlarze, czuby i kaski, cały skarbiec klejnotów, barw i odcieni szafiru i złota, to wszystko nie zjednało im przyjaźni chłopca. Przeciwnie, bogactwo wywołuje nieraz pragnienie brzydkie. I Siuna przywoził ze sobą jedno nie bardzo szlachetne pragnienie: posiadania pawich piór. Miał wprawdzie zamiar zbierać bukiety piór pawich dla mamy i babci, ale wiadomo, że nawet piękne cele nie uświetniają pragnienia, które tyle zamętu wnosi w życie ludzkie, tyle więzów nakłada na swobodę. Z pragnień takich wylęgają się, jak śliskie jaszczury pełzające po deszczu, zamiary brzydkie i chytre plany. Siuna powziął myśl zdobycia naraz pęku piór w ten sposób, że chciał wyrwać go z wachlarza ogona pawiego. Zasiadał tam, gdzie zazwyczaj przewijały się pawie w swych wędrówkach, w gąszczach, wśród krzewów, pokrzyw i burzanów o jakiejś niemiłej duszącej woni, czyhał jak kot, zamiast
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/530
Ta strona została skorygowana.