Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/545

Ta strona została skorygowana.

mówi szczerze i prawdę. Chyba że kłamie. Jeżeli przerywasz komuś rozmowę, dajesz mu do poznania, że kłamie.
Czasem rozmawiali o książkach.
W szkole chwalili się chłopcy, że czytają książki na wyścigi. Ten czytał dwadzieścia książek, a tamten aż pięćdziesiąt trzy. Siuna tak nie potrafił i był w rozterce. I podziwiał chłopców i równocześnie jakby odczuwał jakieś rozczarowanie, że ktoś tak szasta książkami, że nie przywiązuje się do nich. Od najmłodszych lat ojciec czytał Siunie na głos wiele ładnych rzeczy: „Farysa“, „Pana Tadeusza“, „Giaura“, Wincentego Pola „Pieśń o ziemi“ i „Obrazy z życia i przyrody“. Później Siuna ułożył sobie antologię, do której wpisywał wszystkie wiersze, jakie mu się podobały. Nazwał tę antologię „Farys“ i planował sobie, jak ją wydrukuje. Przez kilka lat przeczytał tylko cztery książki: „Pana Tadeusza“, całego „Don Kichota“, „Młodego wygnańca“ i „Podróż bez pieniędzy“. Ciągle do tych książek powracał, przejmował się nimi, rzec można, zaprzyjaźnił się z nimi. Tymczasem cóż dla uczonych kolegów znaczyły takie książki? Klepali je niemal po ramieniu. Gdy przyjechał do dziadzia, zaczął opowiadać, jacy to mądrzy jego koledzy w klasie, ile książek czytali: ten czytał Wiktorhugona dziesięć tomów, a tamten Dumasa wszystkie tomy, a inny czyta na dzień całą książkę itp. Dziadzio zganił takie czytanie, powiadał, że ludzie czytający prędko dużo książek to barbarzyńcy. Bo książka dobra, to jak człowiek dobry, mądry i poważny. Trudno ją poznać i zrozumieć. Każdą stronicę należy dobrze czytać wiele razy. Czytać piękne dzieła prędko, to tak jakby czcigodnemu człowiekowi pod nosem bąknąć dzień dobry albo na przywitanie trącić go łokciem i lecieć dalej. To tak jakby pójść do kościoła, tylko na to, by kichnąć. Złe książki — prawda — można czytać prędko, ale lepiej wcale ich nie czytać. Zła książka gorsza od najgorszego człowieka. Bo człowiek może się poprawić. A książka się nie poprawi.
— A któreż to są te złe książki? — zapytał wnuk.
— Te, które nie są dobre, nieprawdziwe, bo nie mają duszy — powiedział dziadzio zagadkowo.
Czasem dziadek opowiadał wnukowi o różnych obrazach pięknych, które widział w czasie podróży. Siuna zapamiętał sobie opowiadanie o Madonnie drezdeńskiej Rafaela.
— Choć to przecież nie kaplica i nie kościół — mówił dziadzio — a taka prawda idzie od tego obrazu, że człowiek mimo woli zgina kolana i modli się. Czuje bliskość czegoś świętego.