nadmierny popęd do tolerancji miał swój refleks, znacznie później, w brzydkim podejrzewaniu Siuny o — masonerię i Pan Bóg wie o co. A on tymczasem zawsze pozostał wierny tylko przykazaniom Pałahny.
Podobnie niesprawiedliwie byłoby oskarżać niektórych znajomych Siuny, w szczególności spośród Żydów, o chęć zmasonizowania katolickiego dziecka. Dziecko bowiem samo wszędzie nos wtykało. A tak to się zaczęło:
Od dawna wizyty gości dziadzia interesowały bardzo Siunę.
Raz gdy Foka Szumejowy zstępował po schodach od dziadzia, chłopiec przypatrzył mu się. Obserwował go z podziwem. Jakby rycerza z prastarej dawności, jakby istotę bajeczną. Foka nie zauważył chłopca, patrzył przed siebie śmiało, ale nieruchomo, jakby nie patrzył nigdzie. Łaskawie uśmiechał się do jakiejś dali. Pewnie do dawności świetnej — marzył sobie Siuna.
Właśnie z późniejszych wizyt utkwiła w pamięci Siuny postać starego Żyda, Drimera. Siuna raz nieostrożnie wleciał jak kula do pokoju dziadzia i zobaczył, że na jednym z foteli siedzi stary Żyd z siwą brodą, o niebieskich oczach i rumianych czerstwych policzkach, w długim czarnym surducie. Gość rozmawiał przyjaźnie i pogodnie z dziadziem. Siuna niby to chciał się prędko wycofać, ale z ciekawości zwlekał. Wtedy dziadek zawołał go i przedstawił gościowi.
— Oto mój wnuk najstarszy. Przeszedł do trzeciej klasy gimnazjalnej. Niezła głowa.
Pan Żyd Drimer dobrotliwie a poważnie skinął głową i ujął Siunę za rękę.
— No cóż ty umiesz najlepiej, synku? — pytał niskim głosem.
— Ja umiem najlepiej łacinę.
— O, to szkoda — rzekł Drimer — bo ja nie umiem łaciny.
— A co pan umie? — zapytał Siuna.
Trzymając rękę na plecach Siuny, uśmiechając się i pykając fajkę — powiedział powoli Drimer:
— No, cóż ja umiem? Chyba hebrajski...
— To bardzo mądre, to jest potrzebne, ja także nauczę się po hebrajsku. To książki czarodziejskie.
Obaj starzy ludzie uśmiechnęli się. Siuna paplał dalej:
— Nawet ksiądz katecheta mówił, że to księgi święte, bo Żydzi połączą się z nami, z Kościołem. A kiedyż to będzie, panie Drimer?
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/547
Ta strona została skorygowana.