Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/560

Ta strona została skorygowana.

wycyzelowany do końca, wydał mi się on na tyle kompletny i na tyle ważny, że uznałem za możliwe, mimo pewnych luk, ogłosić go w całości (w kwadratowych nawiasach umieszczone zostały słowa, których odczytania nie jestem całkiem pewien). Pozostałe teksty były zbyt niekompletne i niewykończone, sądziłem więc, że lepiej będzie podać ich treść w skrócie (co zaznaczam kwadratowymi nawiasami i kursywą): nie wydaje mi się, aby przynosiło to szkodę czytelności całej książki, jako że chodzi przeważnie o fragmenty stanowiące przejście od jednego opowiadania do drugiego.
Pewne drobne niekonsekwencje w układzie książki czytelnik zechce wybaczyć pamiętając, że autor pracował nad nią niemal do końca życia, lecz że rażony chorobą, nie zdołał już książki wykończyć.
A wreszcie kilka słów o Epilogu, który przeznaczony był początkowo dla pierwszego tomu i ogłoszony jako jego zakończenie w roku 1936. Drukujemy go tutaj w formie lekko skróconej przez samego autora i z drobnymi Jego poprawkami.


∗             ∗

Stanisław Vincenz urodził się 30 listopada 1888 roku w Słobodzie Rungurskiej koło Kołomyi, w rodzinie wywodzącej się z Prowansji, a osiadłej w ówczesnej Galicji Wschodniej w końcu XVIII wieku. Matka jego Zofia z Przybyłowskich pochodziła z rodziny ziemiańskiej, z dworku w Krzyworówni nad Czeremoszem, w którym mój ojciec spędził znaczną część dzieciństwa, mając za piastunkę Hucułkę Pałahnę, której poświęcił szczególnie ciepłe słowa w Epilogu.
Zastanawiając się nad genezą pisarstwa mego ojca można by obok tej piastunki i obok genialnego „brechuna“ Petra Kuzyka, którego opowiadań słuchał ojciec mój w dzieciństwie, przypomnieć jeszcze, choć w całkiem innej dziedzinie, dziadka i babkę Przybyłowskich, a po nich dopiero dom rodzinny. Ojciec Feliks Vincenz był pionierem przemysłu naftowego i towarzyszem pierwszych bojów Stanisława Szczepanowskiego o uprzemysłowienie Galicji. Feliks Vincenz odnosił się z pietyzmem do postaci Szczepanowskiego i do jego wersji pracy organicznej w wydaniu galicyjskim. W pierwszym, niezrealizowanym zamyśle Barwinkowego wianka Stanisław Szczepanowski i lwowski poeta Iwan Franko mieli figurować wśród gości