— A bétyár táncolas[1] — z toporami! Tak jak u nas na puszcie, sami chłopcy z cepami, u mnie w Zála megye[2] także, sami mężczyźni — Baron szukał słów, zaskandował coś po magyarsku, czego nikt nie uchwycił i nie wiadomo czemu wypalił:
— C’est épatant, c’est écrasant.[3] — Znów rzucał lękliwe spojrzenia ku kolegom i zaraz jakby od tego zaziewał nieprzyzwoicie. — Księdzowa doceniła, ośmielona zauważyła ze słodyczą:
— Herr Baron liebe tańce?
Pulchna twarz barona rozpłynęła się we wdzięczności, uchwycił księdzową za rękę, wyrzucił ze siebie wyuczone: „prosz pani“, lecz zaraz zaklął po magyarsku, zgasił się i zamilkł. Odwrócił się jednak całym ciałem ku Foce, przypatrując mu się z lubością, jakby oglądał rzadkiego zwierza. Księdzowa wdzięczna, że ją ośmielił, wyrwała z siebie:
— Herr Baron solche sein Mann, solche unser Mann.[4]
Nikt nie zrozumiał nawet ksiądz, dopiero po porozumieniu się z żoną zdołał wyjaśnić, iż to ma znaczyć: pan baron jest swój człowiek.
Lecz najstarszy z dyrektorów, uznając że należy osadzić barona, a zwracając się z wyszukaną grzecznością do księdzowej, podkreślał złośliwie każde słowo, zwłaszcza czasy przeszłe.
— Nasz pan baron trzymał u siebie w dworze stałą kapelę cygańską, to kosztowało, kosztowało, a potem i teraz — Szczęściem te koligacje najwyższe: niech kosztuje innych —
Baron spojrzał z wyrzutem, księdzowa nie dostrzegła intencji, lecz doceniła wielkopaństwo barona i grzeczność dyrektora Husareka. Nie mogąc już skłonić gości, by pochłaniali jeszcze więcej konfitur, starała się im dogodzić inaczej, wysilała się na wymowę, lecz wciąż przerywała i milkła. Ze swej strony chcąc ułatwić pani domu, dyrektor Husarek dopytywał o zdrowie i o rodzinę. Księdzowa ośmieliła się, wzdychała:
— Ach, dzieci tak daleko, in Welt[5], my tutaj sami, córka za księdzem, syn tego — a kto wie co z nimi —