Tak u kolebki sztuk ludzkich niegdyś wyśpiewał swym ziomkom
Starzec oślepły, nim z wieści wysnuł katalog korabi,
Wykaz imienisk i rodów, zamków rycerskich i trudów.
Bóstwa chciwie wysłuchał, ludzi wypytał, nim zaczął.
Otwórz twe oczy, ślepoto, bo wciąż się w twych oczach zieleni
Twa Wierchowina, wieczysty pomnik i ziemi świadectwo!
Ocknij się, słuchaj, głuchoto, bo Palenica wciąż szumi,
W pępku ziemi, co karmi wciąż źródła Czeremoszowe!
Nikt nawet zliczyć nie zdoła, któż się ośmieli wymienić
Cięcia, co pępek przeszyły przez wieki, i groty, co tkwią w nim
Wgłębiony tu i tam karb, rys-cień, snu świadectwo tajemne,
Blizny zaskorupione, nieznaczne i niby bez znaczeń.
Z Indyj przez Aleksandrię, z Syjonu przez Grecję, Bułgarię
Szły procesjami kopuły od złotych wierchów Kijowa,
Albo tajemnym płaikiem — chodnikem Dniestru od morza,
Z Persji, z Turcji, z Mołdawii przemówki szeptane się wdarły,
Albo podziemnie, wprost z pagód dzwony brachmańskie wzywały.
Dotąd wzywają echami, leci znak, szuka przez morza.
Wieść każdą, każdą pieśń, każdy list z nieba, list z ziemi
Tutaj wzywamy na świadków, i zapraszamy was czemnych
Gazdów, rębaczy, cesarzy, księży, rabinów, wieszczunów,
Was gości znanych-nieznanych, do pępka ziemi na portasz.