Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/157

Ta strona została skorygowana.

i w uszy aż odechciało im się zapasów. Kończyli gdy pociemniało, spluwali jeszcze jeden po drugim i wlokąc się znużeni z obrzydzeniem wracali do koliby. Myjąc się byle jak i chlustając moczyli ubrania, suszyli je potem siedząc półnadzy, klęli po cichu, odgrażali się nie wiadomo komu. Rychło uświadomili sobie, że tak mozolnej pracy nie można dokonać z grzecznego pobratymstwa ani samymi pokazami siły ani ochotniczymi żartami. Odleciała ich ochota. Nie uchodziło przecie wykręcać się, skoro sam gazda a także panicz kowalczuk tak zamęczają się i błocą. Pomagali coraz zwiędłej, a tymczasem jeszcze czekali na wykręt. Aż gdy dotarli łopatami do lepkiego iłu, na którym skropliły się mgiełki leśne, tak że rękami zeń wyciągali nogi, a potem jeszcze na chodakach dźwigali bryły lepkie, które natychmiast musieli odrębywać, aby nie zastygły w kamienie, wówczas dopiero przemogła w nich złość. Złość na nastawników, którzy zmusili ich, nie zmuszając, ale jeszcze więcej złości na pieniężnych panów, bo ich nie było na miejscu. Tonąc w ile wyżej kostek i wzdychając ciężko, Matarha ogłosił:
— Ludzie, na cośmy zeszli! Nie poznaję siebie i was. Niewola!
Witrołom zakiwał głową smętnie.
— Oj, niewola, to prawda.
Z małej iskierki, waterka buntu rozniecała się i gryzła w oczy, a Foka zamierzając ją zdusić, powiedział wesoło:
— Nie zmuszałem nikogo do kopania, wasza wola własna. Ale aby kierownik robót buntował innych, tego jeszcze nie słyszałem.
Witrołom oburzył się i rozładował się.
— Kierownik, ale tylko do roboty uczciwej! Dla błota nie dawałem ręki. I żeby to błoto zwyczajne, ależ to mraźnica, taka jak maćkoła zmrożona na przedwiośniu. I za co?
— Nie uchodzi — przyznał Bomba.
— Paskudztwo — wybuchnął Mandat.
Foka wyśmiewał grzecznie.
— W lesie głowy nadstawiacie bez strachu, a błota wam strach?
Mandat splunął.
— Nie strach tylko obrzydzenie. W lesie dola nasza i niech nas bije, jeśli chce. Nie strach najgorszy.
Witrołom wskazał na Mandata, patrzył uważnie Foce w oczy.