Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/170

Ta strona została skorygowana.

-rymski najgorszy — bo jeszcze dalej. Główna ustanowa butynu to zgoda.
Sawicki potakiwał żywo. Sprzeczki zamilkły, ale grzeczności urwały się. Tego było dość, aby odnowiły się stare urazy i na tym się nie skończyło. Głucha zwada mruczała pod ziemią zaledwie przysypana. Inne wody, inne rody, inne obyczaje, nawet zasady inne. Każde niemal osiedle żyło wówczas jeszcze w swoim własnym czasie, jak człowiek w swoim własnym wieku, zależnie od tego, czy młody, czy stary.



IV. STARE TŁO

Wielkie Żabie nie od dziś zażywało pewnej sławy nie tylko w powiecie, nawet w całej Rzeczypospolitej. Wincenty Pol porównał je z Siczą Zaporoską. Aby to porównanie w dobrym i w złym ocenić, należy pamiętać znaczenie samego słowa. Żabiowcy nigdy jakoś nie „zasiekli się“, to jest nie obwarowali się przeciw wrogiemu lub obcemu światu. Watażkowie górscy co prawda tu i tam zasiekali lasy przed pogonią, głównie na Czarnohorze, podobno nawet na Bukowcu. Ale na Siczy narzuciła się groźnie władza wspólnoty, która uparła się i zasiekła przeciw całemu światu, a Żabie było krajem skrytek, kątów i krajem rozgrywek małych fakcji. Każdy dla siebie. „Co gruń, to insza ustanowa“ — tak mówi się od dawna. Porównać można chyba to jedno, że przyroda sama, a w Żabiem przestrzeń i lasy wzywały do zasieków. Tymczasem łudziły, że chronią i to zaspokoiło żabiowców. Marzenia i pieśń o Doboszu zwalały na mit odpowiedzialność nadludzką. Co najwyżej dawały wymówki do bijatyk, bo zmowy szajek i partyj grasowały od dawna po dziś dzień.
Przecie żabiowcy imponowali innym, a Żabie uważało się za stolicę huculskiego kraiku.
Lecz między Żabiem a innymi osiedlami trwała stara nieprzyjaźń. Niedalekie wsie miały między sobą prawie tyle zwad, co sąsiadujące ze sobą państwa. Od dawna młodzi żabiowcy zezwalali co prawda młodym z innych wsi, aby przychodzili do nich na służbę albo na robotę, ale przepędzali tych (czy to z Hołów czy z Białej Rzeki czy nawet z Krzyworówni) co szukali zabaw na Żabiem. Jeszcze o Bystrecu nikt nie słyszał, a przodkowie bystreczan mieszkali w jarach Bereżnicy, gdy nieje-