Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/206

Ta strona została skorygowana.

— Inny brzuch z rodu i z mocy, a inny od złota — pouczał Koczerhan.
— Ależ Foka nie na to butyn założył, aby brzuchy rosły, tylko aby się ludzie uczyli — mówił Fyrkulak.
— Czegóż? — pytał Koczerhan.
— Nowej praktyki, lepszego życia, i my z wami uczyliśmy się kiedyś. Kiedy pierwszy raz z piłą przyszedłem na Stebne, mówili, że to do muzyki, śmiali się. A teraz? Widzicie. Nauka najtrudniejsza, a wysoko sięga, trzeba rozpowiadać ludziom o naszym butynie, rewasz pokazywać, uczyć, na to, aby nikt z nas nie darł skóry, aby każdy dawał sobie radę, aby szanowali człowieka.
Kraszewski usiłował poprawić się, dostosować się, czy też usprawiedliwić. Z kwaśną miną zwracał się to do Koczerhana, to do Foki i Sawickiego.
— Mój ojciec też nie byle kto, ze szlachty. Pierwszy wóz na Żabiem wymądrował i zbudował, będzie już ze dwadzieścia lat temu, sami wiecie. Z początku przestraszyli się, potem śmiali się, mówili, że to dla naszych dróg na nic. A długo jeszcze, gdy drogi już wykopano, nie mieli ochoty do tej pańskiej mody. Tylko mali chłopcy strugali sobie wózki, bawili się. Starsi śmiali się z nich także: „Tyś Kraszewski.“ Ojciec jeździł wciąż do Kosowa, nawet berdami aż pod węgierską granicę, zwoził co trzeba dla siebie i dla innych, zarabiał także, a wciąż pokazywał drugim, tłumaczył. No i nauczyli się. I cóż z tego? Oprócz śmiechu nikt ojcu nic nie dał, wożą sami, zarabiają sami, ojciec biedniejszy niż przedtem, odbija sobie to na nas. I jak tu nie kląć — Kraszewski ochrypł, twarz ściągnęła mu się zawzięcie.
— To prawda — westchnął Birysz.
Gucyniuk dodał.
— To prawda, a zanadto twardy, nie poprosi o nic nikogo, woli biedę.
Koczerhan dmuchał kłębami dymu.
— Pokazywać? rozpowiadać? — ha, nauka najtrudniejsza, odpadnie jak wapno od drzewa, za to zawiść najlżejsza, cichutka, niższa od wody, najgłębiej podmyje, lepiej niż woda.
— Oj, tak — godził się Witrołom — pokazywać, chwalić się — to poniżyć się. Palcami będą pokazywać na nas: to dziedzice. Lepiej zacichnąć.
Bomba zabełkotał.