Mandat chciał coś dorzucić, lecz Tomaszewski pośpieszył.
— Proszę śpiewajcie, paniczu, śpiewajcie.
Żabiowcy zahałasowali, zagłuszyli wszelki opór, krzyczeli.
— Śpiewajcie, prosimy, śpiewajcie.
Sawicki zadzwonił w cymbały i śpiewał powoli na nutę żabiowską, wójtową.
Na wysokiej połoninie, w Synyciach daleczko
Wysłuchują siwe buki z nieba śpiewaneczkę.
Ty zacichnij, wodo wszelka, w zacisza, w zacisza,
Och, bo takiej śpiewaneczki tutaj nikt nie słyszał.
Dziecię Boże przy organach, aniołowie wieńcem
Do udałej śpiewaneczki liry swoje kręcą.
Oto prawda starowieku, prawo Wierchowiny:
Krasa, drużba i słoboda — te stare — nowiny.
Jak to sławnie ludzie dawni żyli, mieli statek,
Sto lat wieku, sto pięćdziesiąt dożywali latek.
A wciąż młodzi, bo wciąż w zgodzie, z wierchu na wierch, hajda!
Hej jałówki w połoniny przez puszcze, przez berda!
Z połoniny w połoninę, haj, owieczki, hola!
Ludziom mir, a sława Bohu, Jego święta wola.
Niedaleczko tak od ludzi, a do nieba blisko,
Z połoniny w połoninę, z pastwiska w pastwisko.
Oj wy młodzi! Nie zaznacie z niebem pojednania,
Już na wiosnę list wasz więdnie, a kwiat główkę skłania,
Mrozem przeszło świat szeroki, suchy wicher miecie,
Takaż teraz nienawistka nastała na świecie.
Od Podgórza przez Podole aż do morza brzegu
Jak szeroki świat zorana ziemia, skiby biegą,
Zniewolona potem ziemia, pot pokropił pola,
Tam niewola ziarno siała i zbierze niewola.
Ale wrócą znów od wschodu wieści stare-nowe,
Wskrzesną, łysną, zaświtają zornice gromowe,
Za wiosneczką wiosnka wstanie, będą grać zazule,
Nowy liść i nowy rój, gniazda nowe, ule,
Nowy brzęk i nowy śpiew, nowy głos i mowa,
Nowy słych i nowy dech, drużyna wierna nowa,
Nowe gwiazdy i z gwiazd nowych nowa ozimina.
Chrzest, chram nowy, starowieczna radość, a wciąż inna.
Dzieci wdzięczne przed dawnością niechaj głowy skłonią,
Dawność sławią, młodość sławią i modlą się o nią. —
To słuchają siwe buki w Synyciach daleczko,
A radują się anioły w niebie śpiewaneczką.