nały swoją ojcowiznę. Od południa słońce rozogniło się nagle, a w kotlinach nie było ani powiewu, toteż owce oddały się uroczystej wspólnocie. Gospodarz i goście chramowi szanowali owcze nabożeństwo. Nikt nie zbliżał się do nich, a jeśli kto je oglądał z daleka, to tylko ukradkiem, z uśmiechem zachwytu, jak gdyby powracał do dawnego wspólnego świętowania, do wiosny powszechnej.
Bo nieraz już od małego układają się pastuszki w słońcu razem z owcami w podobny sen. Śpią tak jedne na drugich, jedne pod drugimi, jak na żywych poduszkach. W ten sposób jeszcze przed strzyżeniem, przed przędzeniem i motaniem i przed tkaniem wełny, dzieci dowiadują się niejednego o wełnie. Bo we śnie takim ufnie trzymają się owiec za szyje, za rogi, za kędziory. Dowiadują się wówczas także, że wełna w tym samym rytmie snuje się i zakręca, co rogi owcze. A budząc się i przyglądając się dokładnie sprawdzają: gdzie rogi proste — tam proste kędziory, u której owcy rogi faliste, u tej i wełna falista, a u której rogi kręte, wełna zakręcona.
Wśród gości mężczyzn było niewielu, głównie dlatego, że zbierali się do chodu połonińskiego albo wiosnowali naprędce. Za wszystkich mężczyzn wszakże starczył jeden najważniejszy, nie byle feto, i nie kto inny jak głowa wielkiego Żabiego, sam wójt i to taki, którego panowie i mieszczanie het, aż poza daleką Kołomyję i poza Stanisławów nazwali gubernatorem Żabiego.
Na razie napływały przeważnie kobiety, od święta jak zazwyczaj ubrane nie tylko suto, nawet ciężko. Żony, matki, siostry i córki butynarów, ostatecznie te, i to przeważnie młode, które kto zdążył zaprosić.
Dobrze wiadomo od dawna, że na pasterskich stajach nie wolno się zbliżać do kobiet, ani zaczepiać ich nawet w żarcie nie wolno, gdyż niechybnie dziki zwierz zacznie zaczepiać chudobę i chapać, tak iż odechce się zaczepek i żartów. Bez głośnych zakazów zresztą unosi się nad stajami stara prawda, rada szeptana, by nawet nie myśleć o kobietach. A na butynie szczególnie zimą jeszcze surowiej, bo z tęsknoty wypełznie biesica, ujawni się w postaci wytęsknionej kobiety, zaprowadzi od razu na samo dno zimy. Tym bardziej nie wolno zaczepiać