wane żarty. Bawił od razu, pokazywał nawet małe komedie, na to, aby śmiech orzeźwił zmęczenie i rozprószył surową obcość puszczy. Potem goście witali się wzajemnie, znajomili się ze sobą, wreszcie stawali lub siadali jak wypadło, przeważnie w towarzystwie sąsiadów i swojaków. Żabiowcy i kumpany poczuli się ciepło, tłoczyli się wokół sławnego wójta. Ze wszystkich stron zerkano ku wójtowi, szeptano z uznaniem, Żabie było górą.
Osobistości historyczne słynne czy to w dziejach kontynentu, narodu czy powiatu, należy wymieniać ostrożnie, aby czegoś nie sfałszować, gdyż są rzekomo węzłami dziejów, co najmniej są na widowni publicznej. Nawet w błahym opisie wspomnień o zamierzchłym chramie leśnym na Riabyńcu jest obowiązkiem dziejopisa wystrzegać się wszelkiej prywatnej wyobraźni, gdy stanie przed człowiekiem wystającym głową ponad prywatę i zadziera ku niemu swą głowę. Na takim bowiem wypadku najłatwiej wykazać kłamstwo opowiadania i gdy kiedyś ktoś znajdzie najmniejszy ślad w papierach, to wszystko przepadło, bo wszystko będzie uważać za kłamstwo. Z papierami lepiej nie zadzierać ani nawet nie zaczynać. Szukamy takiej prawdy, która ważna jest wczoraj, dziś i zawsze, i dlatego wspominamy słynnego wójta, boć przecie w dziejach nic widocznego po nim nie zostało. Dotąd nikt nie zdołał nawet przekazać nam w piśmie ani w słowie imienia ani nazwiska ówczesnego wójta Żabiego, chociaż było ono największą wsią na całym obszarze ówczesnej Monarchii, jak po latach na obszarze Rzeczypospolitej. Zaledwie Iwan Franko w przygodnej uwadze wspomina o nim, nazywając go sekretarzem czy pisarzem, może dlatego, że wójt był piśmienny. Nie znamy nawet dokładnie okresu jego wójtowania, co najwyżej wnioskować możemy, że nasz wójt urzędował jeszcze jakie dwadzieścia lat przed słynnym wójtem Dmytrejem, o którym wiadomo, że pojechał z delegacją do Ojca Świętego, a potem jeszcze znany był z pieśni, którą śpiewano aż do naszych czasów. A przecie wójt, o którym wspominamy, do tego stopnia zasłynął we współczesnym mu świecie, że po miastach i wśród panów nazywano go gubernatorem Żabiego. Gdy przyfrunęły wieści, że pan cesarz chce wypuścić konstytucję, jak niegdyś jego pradziad wypuścił zagadki, wójt, jak gdyby idąc w ślady dawnych przewódców ludu górskiego, zwołał całą gromadę żabiowską i uroczyście ogłosił, że odtąd gromada Żabie będzie sama dla siebie, sama będzie wydawać swoje prawa
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/309
Ta strona została skorygowana.