brnął w pustynię, w piaski gdzie same siarczane źródła. I z Kaina są Syrojidy, zjadają wszystko na surowo, chapią co wpadnie w łapę, ludzi też. Żrą, a nigdy nie mogą się nażreć. A z dzieci Abla — ludzie, coraz więcej ludzi, narodu coraz więcej, i coraz więcej chudoby, coraz więcej pól zielonych i połoninek uciesznych. A zewsząd tryska śmietana. — Pod koniec świata Hospod do reszty oddzieli śmietanę od brahy i od serwatki też. W raju wszystko będzie pływać w śmietanie i w pianie, śmietanowi ludzie, śmietanowe gugle, w kresaniach piankowych, albo z wstążkami z pianki na głowie. I święci z pianki i aniołowie tak samo. A „tamten“ czarny, aby sczezł, razem z czortownią, razem z Syrojidami sczeźnie pod spodem. Dlatego opowiadają Żydzi i to całkiem słusznie — pytałem też Joseńka z Rozdroża — że Hospod litościwy i że koniec świata będzie jeszcze kraśniejszy niż tamten przedpoczątek i niż stworzenie świata też kraśniejszy. I to możliwe. Bo śmietana, manna boża, jednoczy narody, a świętych aniołów też, bo co śmietana to nie serwatka, przeto przyciąga dobre dusze i hoduje i wypiększa każdą inaczej, jak jej do twarzy. A braha i smoła, kwas i gorycz zaczerniają, zamazują, mącą, rozdzielają. Dlatego Hospod zamknie je, zaszpuntuje razem „z tym niech sczeźnie“ pod spodem na wieki.
Cwyłyniuk przerwał, wszyscy słuchali uważnie, nawet jedli bezgłośnie. Zadowolony Cwyłyniuk kończył tak rzecz o śmietanie.
— Lubię ja posłuchać księdza, czemuż by nie. Byleby nie zakręcał jak nasz z Jasienowa. Godzinkę mówi rozumnie, a nagle jak zatrąbi na koniec świata: „Na nic wasza chudoba, na nic masło-śmietana, tak krzyczy, nie pozostanie ani kropli, ni proszku z tego świata, ani tyle co gnoju za paznokciem“. — I macie jak my teraz wyglądamy? Ładne mi kazanie, cała śmietana ma przepaść, a kto pozostanie? Ksiądz. Odpowiedź mam, wiem dobrze, że Hospod to głównie robi, że wyciąga śmietanę ze świata. Ale w cerkwi ani mru-mru, już milcz sobie. Temu to ja i Żyda lubię posłuchać, choć nie naszej wiary, bo kto inny ma kręcić jak nie Żyd. To może nas od końca świata jakoś wykręci? A pytać go i przeczyć i do oczu skakać Żydowi także można, ileś łakomy, bo Żyd właśnie na to najbardziej łakomy. Ale co za dużo, to za dużo. Do tego miejsca zgadza się: „Koniec świata jeszcze ładniejszy niż stworzenie“. To tak. Ale to się nie zgadza, co Joseńko wykręca, że Hospod na samym końcu także „tamtego“, niech sczeźnie, przypuści
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/322
Ta strona została skorygowana.