żuli, ciamkali, czy banysz, czy słodką kapustę, czy pierogi, czy gołąbki, wszystko oblane śmietaną. Śmietana tu, śmietana tam, śmietana wszechobecna.
Ale przyszła chwila, że obiad kończył się sam z siebie. Nie wyczerpaniem gościnności ani potraw, tylko że jeść się już nie dało. Już młodzi niecierpliwili się do tańca, już skrzypaki skrzypieli na swych strunach, już Sawicki dzwonił w cymbały, już Petrycio figlował skacząc tanecznie i przysiadając obok stołu. Widząc to Koczerhan wstał. Spoglądał długo ku słońcu, dziękował słońcu, dziękował stołowi, dziękował gospodarzom i gościom. Mimo całą gościnność i mimo ofiarną chęć gości, aby pałaszując dziarsko lub udając że się je, zadowolić gospodarzy, któż nie rozumiał, iż trzeba było uciekać z gorąca w cień, na rosę, aby nie dać się zmorzyć słońcu i senności, przede wszystkim od jedzenia uciec do tańca. Jak trawy i zioła, przesycone i wysuszone słońcem, czekają na rosę wieczorną, tak ludzie zapragnęli rosy, zapragnęli wypoczynku w tańcu. Taniec tak właśnie należy się po uczcie, jak rosa po dniu, tak samo potrzebny, bo wyciska z człowieka rosę. Schronili się przeto w głęboki cień jaru, na polankę z lewego brzegu potoku przy haci, gdzie było twardziej, bez jednej kałuży błota, a rosiście. W jarze carynka otoczona drzewami, jak obszerna sala zielona czekała na nich. Za posadzkę służyła trawa wcale już wysoka, strop zieleniejący już, zacieniał a prześwietlał zielono. W leśnych szparach okna, jakby pałacowe przesłonięte dostatecznie, przecedzały dość promieni dla wesołego tańca świateł a żadnego dla grzania. Chyba nawet w pałacu stanisławowskim nie było sali tak obszernej, tak chłodnej i tak wesoło zielonej, co prawda, nikt z gości pałacowych nie odważyłby się zanurzyć stóp w posadzkę tak świecącą, bo choć wytrwale i z wdzięcznym rozmachem mazurkowali, unikali przemoczenia nóg. Nie byli ludem tańca, co tańczy przez cały świat, ani takim dla którego wszędzie jest posadzka taneczna, jak dla gości Foki. Tacy bowiem tańczą także na darabach tańczących przez wodospady, a omijają także niebezpieczeństwa kłód toczących się po ryzach, dzięki skokom i uskokom tanecznym.
Już muzykanci usiedli na niższych kaszycach haci i od razu