Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/329

Ta strona została skorygowana.

— Ależ to zielone jeszcze, ot, źrebica półroczna — bronił Giżycki.
Kimejczuk splunął wzgardliwie:
— Ze źrebicy wnet będzie kobyła.
Kraszewski kręcił nosem:
— No, tak, ale po prawdzie nasz panicz choć dorodny, ale pusty do dziewek.
Jasio wiedział wszystko lepiej, puszył się:
— Nie rozumiecie, mają ślub z Foką.
Kraszewski zaśmiał się:
— A może Foka nie zaglądał do tej czarniutkiej wdowy w Jasienowie?
Jak wtajemniczony z lepszej sfery Jasio marszczył się z niesmakiem:
— To było przed ślubem pobratymczym, teraz koniec. Ślub, i na tym stoi butyn.
Kraszewski krzywił się nadal:
— Nie wierzę, panicz po prostu pusty kapłon, a tamten? Ha, któż go wie?
W innym kącie haci, w głębszym cieniu, Harasymko lepiąc się do miodowego spojrzenia pulchnej wdowy po Guluku, także opowiadał jej, jak gdyby sobie ułożył naprzód: o swojej przygrywce dla krów, o weselu wilczym, o groźnej hołowyczce, o zniszczonej ryzie, o lawinie na święto Odokii. Wdowa słuchała go z apetytem, raczej oczyma niż uszami, a nadal siała wokół siebie wiosenny posiew spojrzeń, ciągnąc nieznacznie wzrokiem Jasia, który ponownie nie zwracał na nią uwagi.
Po tańcach nikt już jakoś nie przystępował do Mariki Szestunówny. Opuszczona siedziała sama na kaszycy, toteż Foka, który znów wbiegł na chwilę, upomniał Sawickiego, aby przemówił do niej, bo przecież zaproszona i córka zaprzyjaźnionego gazdy. Sawicki przemógł się, przybliżył się do Mariki wraz z Połahniczką i z nieodstępnym Pańciem. Zgadując co może ciekawić Marikę opowiadał jak Foka rozpoczął butyn, jak przyjechali panowie kupcy, to znów o życiu zimowym, jak wody wymarzły i jak topiono śnieg w kotłach. Marika nie pokazując, że ją to lub owo ciekawi, słuchała jednakowo cierpliwie czy grzecznie. Może zaciekawiły ją cymbały, bo poprosiła by pokazał jak się gra, i jak się stroi struny. Zwiędłe szepnęła coś miłego Połahniczce, prosząc by zaszła kiedyś do nich w Krzyworówni, lecz Połahniczka znudziła się prędko i poszła szukać chłopców do tańca. Rozmowa kleiła się słabiutko