panisko, naszeptał ze smutkiem wieść o gorących i gorszących rozmowach, jakie toczyły się w dworze, gdy panicz Tytus po raz ostatni przybył do siostry. Nie wszystko wiadomo, ale to pewne, że gdy chwalono młodą cesarzową, której także pan Tytus był niegdyś przedstawiony, twierdził, że Marijka Szestunówna ma więcej czaru, a przede wszystkim rozumu i serca, a gdy grzecznie wymijano to jego porównanie, uniósł się i wykrzyknął porywczo — on, który nigdy do cerkwi nie chodził — że Marijka to ikona święta, istne podobieństwo Najświętszej Maryi Panny. Zrozumiałe, że siostra płakała, jej mąż położył się do łóżka i odchorował tę rozmowę, a panicz Tytus przestał przyjeżdżać. Wlatywał jak wiatr i sczezł wreszcie jak wiatr, nikt go nie mógł dosięgnąć. Za to wszystko razem nie lubiano Marijki. Marijka milczała. —
Ale chyba czego innego oczekiwała ta siła, która stworzyła Marijkę. Ta sama siła, która rzuciła jej obraz w starej kolędzie, tej, którą na widok jej zanucił Giżycki.
Gdy szepnie — jedwab sypie się złoty,
Przed cerkwią skłoni się — sam dzwon dzwoni,
Same z łoskotem rozwrą się wrota,
Same w ołtarzu świece się jarzą,
Wody nie gwarzą, gwiazdy nie sądzą,
Na mir dzwon dzwoni i świat się skłoni.
Zamiast tego we wsi po cichu szydzono, powtarzając słowa panicza: „zorza, sława zorzy, kłaniam się zorzy“.
Ale kimże była Marijka? Bez wiedzy o almanachach szlachty i zanim zjawił się rasowy obłęd, wszyscy hodowcy bydła i pasterze górscy przede wszystkim, ufali w niezawodność takiej wiedzy, mocą której najważniejsze jest pochodzenie istoty żywej, o ile okazuje się jako jednostka i jest czymś więcej niż pasożytem. Jeśliby taka wiedza rozstrzygała o znawstwie ludzi, nikt nie miałby chyba wiedzy dokładniejszej niż pasterze, a pośród nich szczególnie czarownicy, których pamięć nie tylko sięga jak najdalej, ale których czujne sądy oparte są na ciągłym śledzeniu ludzi.
Marijka była córką już niemłodego, średniego gazdy z Krzyworówni Fedia Szestuna, co miał sławę pracowitego, bogomodlnego milczka i Wasyłyny, wysokiej dorodnej, ognistej, nie zawsze wesołej lecz pyskatej, chętnej do pracy, do plotek i do kłótni. Marijka była jeszcze dzieckiem, gdy Fedio na same święto rachmańskie ogłosił sąsiadom, że samo płodzenie