Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/361

Ta strona została skorygowana.

ry jeszcze nie umie machać, niech schowa ogon pod siebie i cicho.
Wójt popatrzył bystro, chrząknął, zakończył:
— Słoboda wieje od połonin, wieje od butynu, od nas do cesarza, od cesarza do nas. Wierzmy jeden drugiemu, to najstarsza konstytucja, to wierchuszek wiosny.
Wójt zakończył, pochylił głowę. Cwyłyniuk wzdychał, Koczerhany wzdychali jeden po drugim, Justynka wzdychała najgłośniej, Harasymko zachichotał szczęśliwie-głupkowato, Matarha mruczał jak niedźwiedź, co schował ogon pod siebie, Pańcio nie pomstował, z oczu Marijki promieniowało zdziwienie, zaświeciły jak zorza, co spojrzała po raz pierwszy na świat. Żaden z przeciwników i oszczerców Żabiego ani nie pisnął, ani pary nie puścił. Nie wiedzieli co powiedzieć, milczeli wszyscy, wierchuszek wiosny. Chłodniało już, wójt opiął kożuch, ubrał serdak, wszedł powoli do koliby.
Wierchuszkiem wiosny było, że chram był przyzwoity. Zapewne, nie sarnia wierność cnocie tylko i zwyczajowi ocaliła przystojność chramu leśnego, nawet nie wyczerpanie tańcem, co raczej ostrożność rodów myśliwskich strzegących się bystrych oczu swych bliźnich. Któż bowiem lepiej od nich zauważa cienie i plamki na twarzy, kręgi pod oczyma, plamy na ubraniu, a jako że umieją mylić czujność, równie dobrze umieją rozkąsić i odgadnąć umiejętną grę, co myli czujność. My spóźnieni bajarze nauczmy się skromności z niepowodzeń tych opowiadaczy, co wiedzą zbyt wiele, więcej nawet niż obdarzeni bystrym wzrokiem i pamięcią dociekliwi, a przecie uczciwi plotkarze. Nieuczciwi i właźliwi plotkarze nie tylko chcą odsłonić wszystkie czyny ludzkie, nie tylko to co każdy człowiek wie o sobie, ale nawet to czego nie wie. Nie tylko to co chce wiedzą, lecz także wiedzą, że chce to czego nie chce. Poprzestańmy na powierzchni, która niejedno mówi i cicho wzywa do zrozumienia. My starzy wiertacze naftowi nie będziemy zbyt zarozumiali, szukamy za mazią, nie aby zasmarować siebie i innych, tylko aby ją wynieść ma powierzchnię i oczyścić. Bóg, chociaż jest tęgim wiertaczem, daje nam przykład, jest nie tylko cierpliwy i delikatny, także bardziej ludzki i bardziej skromny od wszechwiednych. Pozostawia sumieniu człowieka, aby samo szukało, samo przyznało się do swych czynów, winy w nas nie wmawia. Nie gnębi nas tym, że więcej wie od nas niż my sami. Ani plotką niebiańską ni dia-