Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/365

Ta strona została skorygowana.

Woźny potakiwał smętnie, rozmawiali ciszej. Siedzący nieco dalej żabiowcy szeptali jeszcze ciszej. Tomaszewski mówił:
— Nos jak u sępa, pewnikiem dziobał akuratnie tych z węgierskiego boku.
Giżycki odszeptał trzeźwo:
— Cóż robić, kiedy bez pieniędzy ciągną na kredyt?
— To po co dawał i jeszcze wpychał?
— A któż ma dawać, ksiądz? — odparł Giżycki.
— Przypatrz się dobrze, całkiem podobny do Marijki Szestunówny — szeptał Tomaszewski.
Kumpany zarechotali, Giżycki ofuknął ze śmiechem:
— Idź, starego pejsacza równać do takiej krasawicy.
— Przyjrzyj się — doszeptywał Tomaszewski — oczy bohomolne, pejsy, czyste złoto, całkiem jak u miej, a nos tak samo dziobie. I tak samo nikt go nie lubi, nawet Żydzi. O! jak śmieje się krzywo, patrz, tak samo!
Giżycki odpowiadał spokojnie:
— Smutno mu, praca jego przepada, pomocy żadnej, syn Ajzyk pojechał do Czerniowiec. W dodatku obciął chałat, ogolił pejsy, już nie bohomolny.
Tomaszewski mówił nieco głośniej i poważniej:
— Jakżeż nie bohomolny, tamtego lata widziałem Ajzyka jak szedł z kupą książek pod pachą.
Giżycki tłumaczył:
— Co ty tam wiesz jakie książki, stary uczy się z bohomolnych, a tamten z przeciwnych. Dla starego to zgryzota.
— Boża kara — orzekł półgłosem Gucyniuk — za ludzkie grunta, za procesy.
— Co za kara? — śmiał się Giżycki — pijaki lekkoduchy nabierają towaru, przepijają i nie płacą. Mój ojciec mówi, Joseńko trochę twardy, ale w prawie. I bohomolny.
— Bohomolny — zachichotał Tomaszewski — kiwa się całymi wieczorami nad rachunkami, trajkocze i jęczy do Boga: „Wej mir, Iwan mnie winien, Petro mnie winien, Harasym mnie winien, wej mir, proces daj Boże, licytację daj Boże, daj Boże przywłaszczenie gruntu“.
Głośny śmiech kumpanów przeszedł przez stół. Foka rzucił chyże spojrzenie z końca stołu. Szepty i śmiechy umilkły. Z drugiej strony stołu bystreczanie pomrukiwali na inną modłę. Witrołom ze współczuciem dla Joseńka:
— Macie! tych ludzi zza gór! Bez sumienia, mówiłem od