Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/392

Ta strona została skorygowana.

patrzy, słucha, zgaduje. A czemuż to z wilkami? Powiada Giełeta: jelenie mu napędzają. To możliwe, ale jeszcze coś możliwe. To może wcale nie wilki. Bo bywa taki, co zmienił się w wilka i zaraz wtedy ucieka od ludzi, od swojej wsi, od swojej rodziny, od swoich dzieci, aby nie pogryźć, nie poszarpać swoich. Sam przed sobą ucieka, przed siebie w pustkowie. Tam głoduje, błądzi. Pędzi przed siebie. A czasem jeszcze na chwilkę zaświta mu pamięć człowiecza. Iwanysko ma to na oku. Żałuje. — Pechkało przerwał:
— Żałuje i z litości jelenie wybija.
Łesio rąbnął twardo:
— Nieprawda, nie wybija, nie rozumiecie. Odstrzela te, co i tak padną, gdy biją się między sobą i albo od razu zdechną, albo będą się włóczyć po puszczy z rozprutym brzuchem, z wypuszczonymi kiszkami i potem zdechną. Iwanysko jeszcze mniej ich odstrzela niż trzeba. Dla kraśnych rogów jeszcze nigdy ani jednego jelenia nie ustrzelił, bo taki rogaty najkraśniejszy, najmocniejszy, potrzebny dla łań, dla małych też, dla ochrony rodu jak gazda. Strzela tylko dla słoniny, takiego co spasły, leniwy, niezdarny. Iwanysko ma gruntu słabo, a chudoby skąpo. On jest od tego. — Łesio przerwał, zbierał myśli, mówił dalej: — Posłuchajcie, on jeszcze jest do czegoś postawiony. Przygrywa — tym leśnym, zjawom tym, na fłojerze, tam w skałach nad jeziorem.
Tomaszewski zaśmiał się:
— Przez kogo postawiony? Przez czorta?
Pechkało wyrwał się:
— Słyszycie? Prawda wychodzi na wierzch.
— Kto słyszał? Gdzie świadki? — pytał spokojnie Giżycki.
Łesio opędzał się ręką od pytań.
— Byli tacy co słyszeli, a przez kogo postawiony zobaczycie. Powiadam, gra im na fłojerze.
— A czemu w kolibie ani razu nie zagrał? — zagadnął Fyrkaluk.
Łesio odpowiedział z miejsca:
— A po co ma sprowadzać biedę jakąś do takiego lasu co czysty. Sam umie się sprawić z takimi, a inni chyba nie.
Pechkało mruknął mściwie:
— Nie wierzę mu jak psu.
Matarha odpalił:
— To wściekły pies nie wierzy człowiekowi takiemu, co go chce ratować.