Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/393

Ta strona została skorygowana.

Foka pytał spokojnie Pechkała:
— Korczuku, czegoż wy właściwie chcecie od Iwanyska? Co wam złego zrobił? Tak po prawdzie, na sumienie.
Zaskoczony Pechkało zastanawiał się chwilę, odpowiedział żałośnie:
— Nie wiadomo czy zrobił co, może nie, bo i ja także mam sposoby. A strach największy, że jeszcze coś zrobi. Kiedy go zobaczyłem, od razu mnie przeciął strach. Patrzcie tylko, jak on się bez ustanku śmieje.
Foka odparł.
— Żadne prawo nikogo za śmiech nie sądzi, a człowiek sumienny ma prawo śmiać się. —
Fyrkaluk przypomniał Łesiowi:
— I na tym koniec waszego gadania?
Łesio uśmiechnął się cierpliwie:
— Nie, to dopiero początek. Kuźma Gotycz Danyluk, co go od dawna zwą Wichrynką, a po cichu Niauczukiem, to człek nieszczęsny, choć niezły, nawet sumienny. Żona go od dawna porzuciła, poszła za kochankiem do innej wsi, a on mieszka sam. I miewa swój czas, przemienia się.
— No widzicie! — pospieszył się Pechkało.
— Czekajcie, gazdo — uśmiechał się Łesio — ani w wilka nie przemienia się, ani w wilkołaka, przemienia się od środka, nurtuje go tuha.
— Jakaż tuha?
— Musi iść do puszczy. Szuka tych leśnych, tych zjaw. Chodzi nocami, aż znajdzie je i nabywa się z nimi. A Iwanysko go nie opuszcza.
Pechkało wyprostował się, chrząknął, zaśmiał się z cicha, popatrzył na Birysza, znów zwrócił się do Łesia:
— Mój młodziaczku, wy coś tam wiecie, ale nie to.
Inni zakrzyczeli na Pechkała lecz Łesio uspokajał:
— Zostawcie, niech Korczuk wygada swoje.
Także Pechkało uspokoił się, mówił powoli, dobitnie:
— My we wsi widzieliśmy coś takiego, czego w waszej puszczy nie widać, a czemu? Wiadomo, że Kuźma chodzi nocami i rzadko go kto widuje za dnia. Raz i drugi burza, ulewa nie dała mu wyjść z Żabiego nocą, przeczekał noc i dzień i wyszedł jakoś przed wieczorem, a tu wypogodziło się, było dość jasno. Idzie Kuźma chyłkiem w górę Rzeki, a tu nagle jak zafurczy w powietrzu. Chmara ptactwa rzuciła mu się do głowy i dalej ćwierkać, świstać, dziobać i świdrować, najwięcej w oczy,