jak mówił rycerz Garin Lohérain. I jak oni wszyscy ci rycerze w czasie wojny i w czasie pokoju ochraniali słabych i jak zapraszali na uroczyste uczty wszystkie stany. Zapytałam męża: „Może by przecież to Matce pokazać, przecież ty mnie tego wciąż uczyłeś i uczysz“. Mąż skrzywił się, jakby trochę zniecierpliwiony: „Co ci do głowy przyszło? Schowaj tego całego Avrila dobrze, zamknij na dwa spusty i nigdy o nim nie wspominaj.“ Posmutniał bardzo, a Pani Matka też aż do odjazdu była ponura. Wiem, że to przeze mnie, choć się starałam, ale ja zawsze muszę coś palnąć, przecież i w klasztorze nieraz odezwałam się nie w porę, tak jak wtedy, kiedy zanadto dopytywałam się o Adama i Ewę i czy mieli łóżka w raju. Tylko że Matka Przełożona była taka cierpliwa dla głupich i wcale się nie obrażała. Ach, Boże, myślę sobie czasem, że gdyby Pani Matka była poszła do klasztoru, to może także byłaby taka sama jak Matka Przełożona. Cóż kiedy wtedy nie miałaby syna, a ja nie miałabym takiego męża. Więc niechaj już tak będzie i dzięki Bogu.
Na pożegnanie Pani Matka popatrzyła na mnie jakoś łaskawiej, prawie tak jak na Zonię: „Otylio, muszę cię pochwalić“. — Uszom nie wierzyłam, a Pani Matka mówi dalej: „Zaprowadziłaś doskonałe lampy z kamfiną (to miejscowa nazwa na petrol), nawet u nas w Stanisławowie to rzadkość. To postęp prawdziwy.“ — Dobrze, że to przynajmniej. Ale co będzie jutro, boję się myśleć. Kończę już, bo już godzina wpół do czwartej i trzeba się przespać. Jeszcze raz wylatuję myślą na zachód, dobranoc najlepsza Nelly, niech Panią nic nie boli, cały czas będę myśleć o pani.
Dalszy ciąg, list czwarty.
Środa:
U nas dziś pogodnie i wiosennie, jesteśmy bardzo zajęci, pola, ogrody, sady, także przygotowania do wiosennego wypędu bydła, ale chcę koniecznie napisać kilka słów, bo przyszedł nowy list od Pani Matki, że wobec złych dróg przyjazd odkłada nie wiadomo jeszcze na kiedy. Odpadają wszelkie
- ↑ Serce jednego człowieka warte jest tyle, co całe złoto jednej krainy.