Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/488

Ta strona została skorygowana.

przygotowania. Śpię dobrze. Dopiszę jeszcze i wyślę list pojutrze.

Ciąg dalszy, list piąty.

Dzień Świętego Georges’a[1], patrona pasterzy.

Droga Nelly, opóźniłam wysłanie listu, ale dziś osobiście zawiozę na pocztę. Po ulewach, nawet burzach — dzisiaj pogodnie, choć nieco mgliście. Wstałam o świcie, bo ruch niebywały, właśnie wypędzają dziś część bydła na wysokie pastwiska. Gwar nieopisany. Jest bardzo świeżo, wiosennie i wydaje mi się, że teraz wiosną łatwiej by było dotrzeć do pani. Wyobrażam sobie, że u was bzy kwitną w całej pełni. A może już odkwitły? Zapewne niedługo przyjedzie do was ksiądz Dupanloup i będzie jeździć sobie na mule, by odmawiać brewiarz i lubować się górami. A jaka szkoda, że nie ma już hrabiego Montalembert. U nas już pąki na kwiatach, ale do kwitnienia daleko. Zazwyczaj na urodziny Zoni, to jest 15 maja kwitną już narcyzy. Na bzy trzeba czekać co najmniej do 20 maja. Nasadziłam całe aleje i gazony, gdy zakwitną świecą jasnofioletowo bez końca. Za to u ptaków już jest wiosna, przyleciały rojami. Mają one dobrą pocztę, przedtem gnieździły się tylko w sadach Foki, na górze w sąsiedniej wsi, a teraz dowiedziały się już o naszych sadach, wysłały tutaj swoje kolonie i latają stąd na górę do Foki i z powrotem z pozdrowieniami od rodziny do rodziny. Także jaskółki i gołębie krzątają się wokół domu. Ach, jakież gołębie! Mąż od dziecka lubuje się w nich, zna się na nich. Kapucyny, purcle, mewki, dominikany, garłacze, pawiaki. Duże i nadmiernie małe, białe, niebieskawe i różowe, o locie wirtuozyjnym, to znów jakimś nieporadnym, jakby duże ciężkie owady latały. Przed chwilą mąż otworzył okiennicę i wyszedł na ganek. W mig zleciała się jego gromadka, obsiadły mu plecy, głowę, ramiona, tak że był biało-siwy od gołębi. Jeszcze zabawniej, gdy pawie usłyszą z daleka ten trzepot. Już i one zlatują się, ale wydzierają się z takim wrzaskiem, jak gdyby im coś zabierano. Napisałam powyżej, że łatwiej by było dotrzeć do pani teraz, ale to chyba duchowo, a w rzeczywistości to tak jesteśmy odcięci

  1. Georges — Jerzy (Jurij).