Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/509

Ta strona została skorygowana.

ich dobre serce nie odkrył im serca. To jedno im wszakże powiedział: „Ja Petrysko, to pamiętajcie i daj wam Boże za wszystko.“ W nagrodę za to gazda Onofrij radził grzecznie, po cichu: „Posłuchajcie, Petrysku, i zapamiętajcie: wody nie drażnić! daraby nie kapłonić, mocy jej nie odbierać! Niech hula! Chytrze a śmiało!“
Mandata oświeciło: chytrze a śmiało. Jacyż to ludzie, mądrzy a zacni, wcale nie obczyzna.
I znów popłynął Mandat dalej, pocieszony nieco, ale znów sam, samiutki. Spław był równy, lecz wezbrana potężnie Rzeka od razu z taką mocą porwała darabę, że zwaliła się Wichrem między Kuty i Wyżnicę i przemknęła z wichrem. I choćby tam całe kordony wojska pilnowały i choćby ustawiły w poprzek Rzeki zaporę, daraba potrzaskałaby zastawę, pogromiłaby straż. Mandat wcale nie przypomniał sobie, że chciał wstąpić do Kut, przeciwnie, cieszył się: wolna droga, szczęśliwie. Śpiewał zwycięsko:

Oj ukraw bych try baranci czetwertu jahnycu,
A na mene uże czekaje w Kutach szybenyca.
Szybenyczka stareńkaja, łynowki noweńki,
Ta koby sy pokajały stari taj małeńki.[1]

Z drogi szubienice! Precz! Sczezł ten durny kraj, ten ciasny świat, między ciemnicą w Syhocie a szubienicą w Kutach! Swoboda!
Lecz zaledwie Kuty znikły mu z oczu, zaszeptało mu coś z wiatru i zaskrzypiało z darab: Będzie ci swoboda, będzie ci szczęśliwie. To nie koniec jeszcze. Bo któż do piekła przeznaczony jak nie taki? Bezkarność! To pierwszy papier do piekła. Taki, co nie tylko zabił, taki, któremu nawet Sokolska Skała nie dała rady. Taki, któremu gazdowie zacni usługiwali jak panu, taki, co sprzeda sobie drzewo i torbę groszem nabije. Z takiego będzie kapać sadło prosto w pysk czortu. Taki będzie się smażyć razem z wójtami i z bogaczami bezbożnymi tam na spodzie, pod ziemią.
Przestał gryźć się obczyzną, poddał się doli.

Z obczyzny czy nie z obczyzny, tamtędy, na dno do piekła, droga jednakowa. Niech go niosą wody gdzie chcą, i tak do czorta zaniosą.

  1. Oj ukradłbym trzy baranki i czwartą owieczkę, / A czeka już na mnie w Kutach szubienica. / Szubieniczka stareńka, powrozy nowiutkie, / Ażebyście się pokajali i starzy i mali.