Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/531

Ta strona została skorygowana.

zyka, szczególnie przed śmiercią. Raz i drugi usłyszeli z daleka ich szklane śpiewy. Mandat i Łesio zdjęli kapelusze, rozumiejąc, że zwołują na nabożeństwo tamtejsze, nabożeństwo na wodach.
Bo zresztą wszystko inne ptactwo wodne nie miało wcale głosów nabożnych ani nawet miłych. Dniami, wieczorami kłapało, piszczało, gęgało, bulgotało, nawet ryczało. Śpiewów naprawdę ptasich nie słyszeli.
Dopiero gdy zielony wiatr spadł na wody ze śmiechem, zapienił wody, powymiatał i ogrzał moczary, obudził drozdy trzcinowe. Szczebiotały i świstały ochoczo: cha-cha-che-chit. Karra-kierr, karra-kwit. Fitiu-fit, pitiu-pit, li-li-li-lit, kwit-kwit. Hałasowały i szastały się naokoło jak przekorne dzieciaki, a potem każda para, z tych śpiewów i tańców dobrana, budowała sobie gniazdko. Gdy Łesio i Mandat zbliżyli się, drozdy pozostawiły pracę i rzeszą wyleciały naprzeciw nich, posiadały rojami naokoło, jakby chciały bronić gniazd, ale może raczej przemówić do ludzi: „Patrzcie, my wam wierzymy, wy gazdowie, my także, nie róbcie nam szkody.“ I słusznie! Mandat i Łesio nie szli ani krokiem dalej do gąszczy, nie przeszkadzali małym gazdom. I zaraz rozśpiewały się w gąszczach, moczary odpowiadały im, wodna pieśń tryskała i rzechotała, jakby jakieś żaby uskrzydlone się rozśpiewały.
Mandat westchnął:
— My za pieniądze robimy dla Chiefa, a one dla swoich rodów, z ochoty.
Zarośla smagały śmiechem: cha-cha-che-chit, karra-kerre-kwit, fitiu-fit, kwit-kwit.
Najwięcej radowały ich głosy kukułek tu i tam na drzewach, nad ławicami, na wysepkach. Skoro ją pierwszy raz zasłyszeli, Mandat odśpiewał radośnie:

Zakowała my zazulka na wołoskim boku,
Bukowynku sy rozwyła, teper my szyroko.[1]

Znali kukułkę, od kiedy pamiętali siebie samych. I każdy raz, gdy ją słyszeli na wiosną po raz pierwszy, świat im się odnawiał. Nie ma czulszego, słodszego, bardziej niewinnego głosu w naszych górach niż kukułka. I może nie ma na świe-

  1. Zakukała mi kukułka z wołoskiej strony, / Bukowinka się rozwinęła, teraz mi szeroko.