Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/534

Ta strona została skorygowana.

umie, to już cały ród ma przepaść? Szkoda. A któż będzie radować świat na wiosnę?
— Cóż z tego — mówił Łesio smutnie — kiedy żadne z tych młodych kukułcząt nie zna ani nie zazna ni ojca ni matki, ni brata ni siostrzyczki. I nie uzna go, bo nie wie, co to są swoi. Jeszcze gorzej, bo może pobić się z ojcem, nawet zabić go.
Mandat nie zrozumiał.
— Kto taki? Pan kapitał?
— Ależ nie! Powiadam — kukułka. A pan kapitał? Może także, a nie można mówić, gdy się nie wie na pewno.
Łesio przyglądał się Mandatowi w milczeniu, mówił ważko:
— Wy może słyszeliście, jak to się zaczęło z Niauczukiem, że ptaki przeciw niemu hurmą?
— Słyszałem, opowiadaliście po chramie na butynie.
— Nie, tego nie mówiłem, bo po co kusić. Niauczuk zjadł ptasie serce i macie teraz. Sam trzepoce się bez ustanku, a ptaki to miarkują.
Mandat poderwał się przerażony.
— To coś strasznego!
— Może być jeszcze straszniej — mówił cicho Łesio — gdyby ktoś zjadł serce kukułki —
— To co wtedy? — pytał cicho Mandat.
— Niech Bóg broni! Zimny stanie się, a będzie kręcić światem, czarować, naruszać, wywracać. A co za tym się kryje, widzieliście sami, rozumiecie.
W niedługim czasie już nie było drzewa w darabach, ni w talbach, ani po strugach luźnych kłód. Smolaste, w razie potrzeby natłuszczone starannie, przycięte równiutko i załadowane na długie statki, czekały aż tug’s zawiozą je na Dunajowe ramię świętego Juria i ku morzu. Butynary nabyli się na wodach, niektórzy pogapili się w mieście i już chcieli uciekać od gorąca w góry do chat, Wtem gruchnęła wieść, że przyjeżdża sam chief. Dyrektor Mandl, choć tak ukryty za szczelnymi okularami, aż tak zaprasowany bez jednej zmarszczki na ubraniu i tak świecący krochmalonymi koszulami i kołnierzykami jak lustro, był nadal gorący jak dotąd, przeto gorączkował się niespamiętanie. Z lubością zawziął się na nasz kraj, chciał go ciągnąć do postępu, tak jak te plujące parą i fuszkające tug’s wloką ładunki bezwładnych kłód. Chciał pochwalić się przed chiefem odkryciem, drzewem najcenniejszym, chciał pochwalić się Foką i Sawickim, pokazać wodzo-