Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/553

Ta strona została skorygowana.

chylił uszu, jak wierny nie znający łaciny wysłuchuje mszy świętej.
Nie dziwota, bo milczek szef, niestrudzony w czynach, przemawiał zaledwie raz na siedem lat, bądź dla zamknięcia kampanii, bądź dla otwarcia nowej ery. Mówił niegłośno, pośpiesznie, z widocznym smutkiem.

— Żal mi tych biedaków. Słyszeliście? Nawet bankierem ich jest a popish parson.[1] Tak. Skazani na używanie od święta, na strojenie się jak ów pajac, niektórzy na pijaństwo też. To niewątpliwe, że roztrwonią zarobki na zacofane ceremonie i zwyczaje. Najwyższa ich radość to wystawne pogrzeby. Jak do niedawna u nas w Szkocji na tych wyspach, które jeszcze pozostały popish. W najlepszym razie zakopią pieniądze, banknoty zgniją w ziemi, metal wykradną im. Co najwyżej po latach, gdy pieniądze wyjdą już z obiegu, kobiety będą nosić monety jako ozdoby na szyi, a banknotami wylepią komory. Dla nas samych ten interes dobry, drzewo nie gorsze od australijskiego, zyski prawdopodobnie większe niż kiedykolwiek. Mówiąc uczciwie, gdyby to byli ludzie dorośli i dusze zbudzone, można by się wstydzić, że zarobiliśmy tak naraz i za dużo w stosunku do kosztów. A oni o wiele za mało. Ale mówiąc jeszcze uczciwiej, od strony pożytku dla wielu, dla ludzkości, „dla wyzwolenia biednych z rąk przewrotnych“ zapłaciliśmy za dużo. Bo pieniądze przepadną dla obiegu światowego, tak jakby krew zaskrzepła w organie sparaliżowanym. Tego organu odciąć nie możemy, ani tej krwi odtamować. Ta krew przepadła, nie możemy bowiem nic dla nich zrobić, dla ich pożytku, postępu, oświaty. Ani nawet dla ich zbawienia, „nie możemy ich poprowadzić ścieżkami prawości.“ Widzieliście, jak wybałuszali oczy przy psalmach, jak kiwali się zabobonnie. Nam chodzi o pojęcie Boga, o wypełnienie i sprawdzian wiary czynem wydajnym. Im o idolatrię. W nich zdradza się owa monarchia — nie powiem typowo kontynentalna, bo są tu teraz inne siły, lecz owo muzeum zacofania, papieska Austria, with its ins and outs, its skeleton in the cupboard.[2] Już we Wiedniu to mi się objawiło. Prócz Biblii słabo znam historię, nie pociąga mnie przeszłość ni cmentarze. Ale gdy pokazano mi we Wiedniu hiszpańską karetę dworu cesarskiego — i to

  1. Papistowski proboszcz.
  2. Z jej zmiennymi kolejami losu, z jej szkieletem w szafie (powrozem w domu powieszonego).