Dyrektor Jacobs zaśmiał się dudniąco z głębi piersi: His lordship the peasant[1]. — Choć jeszcze nie skończył jagnięciny, już kosztował ukradkiem placzinty, był zupełnie pogodny, wyrozumiały i mowny:
— Ach, mój przyjacielu Mandl, rozumiem pańskie słabości szlachetne, bo styl ten znany mi jeszcze z Rosji. Co prawda tam pachło to czasem filantropijną łezką dla biednego ludu, czasem jakimś sekciarstwem, a bywało — wierzcie mi to — nawet piekielnie niepraktycznie, bo buntem. A tutaj na filantropii Mandla, na jego przyjaźni z ludem zrobiliśmy świetny interes. Ale nie wszystkie marzenia ziszczają się do końca. Trzeba być trzeźwym. Po namyśle i wyjaśnieniu inżyniera Walthew uwypukla mi się piekielna trzeźwość chiefa: nie dać się zaciągnąć! Bo po pierwszym świetnym interesie mogą przyjść kiepskie. Niech Prusacy próbują, no i niech ich oświecają — ha-ha-ha — dyrektor Jacobs śmiał się tubalnie z głębi potężnej piersi. Potem znów rozważnie zabrał się do jedzenia, kąsając potężnymi szczekami tak mocno, że w tym jednym przypominał bohaterów staroruskich.
Mandl nie odpowiadając mu, szedł dalej za swoją myślą:
— Już dawniej Zaryga podał pomysł, aby ugościć naszych dostawców, zapraszając ich na jakąś zabawę w ich stylu. Skoro odstępujemy lasy karpackie Prusakom, — którzy i tak już się tam kręcą — to niechaj na pożegnanie pozostanie w pamięci ludzi nasze zachowanie — dla porównania. To drobiazg. Nie musimy tym chiefowi zaprzątać głowy.
Systematyczny dyrektor Husarek, który nigdy nie robił dwóch rzeczy naraz, zakiwał głową przecząco. Dopiero gdy skończył jagnięcinę i otarł usta starannie, odpowiedział:
— Rozumiem pańską austriacką Gemütlichkeit, bo podobne słabości nie były mi obce, ale przeciążać administrację kosztami? Nie, przenigdy! W tym właśnie lubuje się Zaryga, a teraz on sam już odpadnie.
Inżynier Walthew dodał wstydliwie:
— Już o tym mówiłem z chiefem. Nie koszta odstraszają go, bo jak wiecie nie tylko nie jest pennywise[2], raczej gdy przeniknie interes do szpiku, może się wydać poundfoolish.[3] Bo wówczas wygarnie całą kieszeń tam, gdzie jaki taki z cias-