u księdza. Jako wyznawcy postępu obojętni mi zarówno rabini jak i księża. Ale gdyby kiedyś moja najgłębsza wiara w postęp zbankrutowała, gdybym zalany głupotą i zasypany tępotą zbzikował z wielu rozczarowań, nie wróciłbym już do dawnego wyznania, tylko właśnie schroniłbym się w tej po ludzku wyrozumiałej atmosferze, co rozszerza rodzinę na innych, na świat. Stałbym się katolikiem, ale tylko przez pośrednictwo takiego albo tego księdza.
Inżynier Walthew z najlepszej woli usiłował i to wziąć za dobrą monetę.
— Otóż to jest! Wy Austriacy celujecie w dowcipach, a my zaledwie podążamy. Pan, panie Mandl, będąc postępowego wyznania miałbyś się stać kiedyś papistą? A może wyznawcą Baala lub innym idolatrą?
Mandl oglądał go bacznie, jakby nie wiedział co z nim począć, potem badawczo sprawdzał Husarka, lecz ten był nieporuszony. W determinacji pociągnął większy łyk miodu, zadumał się.
— Mniejsza o to — mruknął — wspominam czysto ludzkie cechy. Ha, szkoda — Był tam także taki polski graf, właściwie też osobliwy —
Jacobs delektując się placzintą, pytał z błogim uśmiechem.
— Z tych co przywiązali Żydów do chałatów i do ciemnoty?
— O nim tego nie wiem, to inna osobliwość... rasowa.
Jacobs w coraz lepszym humorze zgadywał:
— Rasowa. To samo co na Węgrzech, znam, znam. Rasowo co dnia inna dziewczyna, wino, karty i żyją tak po lat dziewięćdziesiąt. I zbankrutować nigdy nie mogą, bo wciąż dziedziczą po długowiecznych jak oni wujach i ciotkach. Z takiego nigdy najgorszy lichwiarz nie skorzystał, bo dłużnik płaci mu procent najwyższy gdzieś indziej pożyczony, a kapitał przehula i nigdy nie odda. Żydzi zagarniają procenty, a tamci kapitały. Polskim pankom Prusacy dają bądź co bądź radę.
Mandl przygasł jak gdyby umęczony, że nie ma do kogo mówić, odpowiadał niechętnie, cicho.
— Ach nie, tacy mnie zupełnie nie interesują. Tamtem z gór całkiem inny, urękawiczniony jak książę Walii, także bardzo grzeczny, choć mniej dostępny, choć przeciwny przemysłowi, mimo wszystko ludzki i ma jakieś idee — może średniowieczne dziwaczne, a przecież zastanawiające.
— Znałem takich w Rosji, tacy mogą sobie pozwolić na wszystko, nawet na idee.
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/564
Ta strona została skorygowana.