Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/577

Ta strona została skorygowana.

nieco, gdy usłyszeli ruch w jego izbach, że wrócił od Boga do ludzi. Zaświtała im nadzieja, wyczekiwali dość długo, zanim Ajzyk zjawił się. I zaraz znów posmutnieli, bo nie myślcie sobie, że Żydom łatwo albo przyjemnie wracać do ludzi! Ajzyk ospały jakby nie całkiem obudzony, krzywił się: „Dzisiaj nie, jutro początek tygodnia, półświęto, także nie. Może we wtorek? Może się dowiemy czegoś, bo będzie targ.“
Klęli po cichu na Ajzyka i wszystkich Żydów. Giełeta ciskał się bezradnie.
— Od początku świata wszystko przez Żydów! Nie ma na nich śmierci, nawet kija nie ma.
Także Pechkało narzekał zgryźliwie.
— Macie teraz! Robiliśmy u swoich, na lekarstwo Żyda nie było, a wpadliśmy im w ręce, nie ma od nich ratunku.
— Oj, nie ma — godził się Bomba — tylko to jedno, samemu postawić się na Żyda.
— Nie martwcie się — pocieszał Mandat — wszystko przez konie, nie ma ratunku, tylko stać się koniem.
Cwyłyniuk kiwając smutno głową wracał do swej racji.
— A co mówiłem? Wszystko przez tych pieniężnych panów Anglikanów. Gdybyśmy na ich biskupa nie wyczekiwali, bylibyśmy już w domu.
— Po cóż winić — uspokajał stary Koczerhan.
— Nie darmo winić — orzekł Foka — nietrudno kupić konie i wozy, ale zobaczymy, co dłużej potrwa.
Tak wyładowywali się, ale się nie uspokoili, bo siedząc w niedzielę rano w obszernej izbie gospody, zajmowali się tylko narzekaniem i nawet jeść im się odechciało. Stary Koczerhan skarżył się oględnie.
— Tam u nas życie, gospodarka koło chat, na połoninach czeka na nas. Albo już nie czeka...
— Oj czeka i nie czeka — powtarzali bardziej żałośnie bracia Koczerhany.
— Tyle niedziel bez słowa Bożego — wzdychał Cwyłyniuk, choć wszystkie niedziele na butynie przebył bez narzekania.
Giełeta był najtwardszy:
— Ani jednej godziny tutaj, bo życie i krew ucieka z nas jak woda.
Birysz i Łesio szeptali. Rozumieli się obaj najlepiej. Birysz mówił ze łzami.
— Moja buchnia na gminnym gruncie w Żabiem biedniutka, ale tylko tam jest życie!