Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/103

Ta strona została skorygowana.



XI. PRZYBUDÓWKA

Wysunięta nad sam brzeg stoku weranda powstała z przewiewnej przybudówki, w której niegdyś przechowywano konopie, przetaki i wszelkie przybory do czesania konopi. Gdy Foka skuszony przez pośredników zakupił w Kołomyi spory zapas szkła, powziął myśl przebudowania składu na werandę. Nocując w Kosowie u Duwyda na poddaszu, w izdebce przeznaczonej dla jesiennego święta Namiotów, upodobał sobie jej szklany sufit, a raczej dach, gdyż leżąc w łóżku można było sobie oglądać przezeń gwiazdy. Zaopatrzył werandę dachem podobnym lecz nieco obszerniejszym, stosownie do jej rozmiarów. Na razie weranda nie miała zastosowania. Podczas deszczu dzwoniła szklano, podczas pogody igrała ze światłem.
Kiedy indziej, w czasie jednej z wędrówek, pokazano Foce w opuszczonym już na wpół rozwalonym Skicie podgórskim — niegdyś prawosławnym — dobrze zachowany ołtarz, który widocznie dość późno dostał się do Skitu i był wykonany w stylu tak zwanego baroku cerkiewnego. Foka nabył ten ołtarz od gminy, dziedziczki praw Skitu, i na razie wstawił do swej werandy. Dzięki przypadkowi pusta weranda stała się przybytkiem dla ołtarza. Fantazyjną budowlę nazwał Foka w żarcie: „moja durijka.“
Zimą słońce ogrzewało durijkę dostatecznie, latem przeważnie nadmiernie. W cieplejszych porach roku Foka lubił nocować w durijce. Gdy układał się do snu, gdy otworzył nocą oczy, widział nad głową gwiazdy, podobnie jak w izdebce kosowskiej.
Ołtarz ze Skitu składał się z dwóch części. W głębi stał biały natchniony Jan Ewangelista, przyjmując od anioła w locie księgę Objawienia. Suknie obu postaci, włosy, skrzydła rozsypywały się wodospadami fałdów, kędziorami zagięć, strugami składek. Rozwiewały się w wietrze lotem anioła, unosiły się wraz z porywem apostoła. W tym samym wietrze kartkowały białe stronice otwartej księgi. U przodu ołtarza portyk