Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/106

Ta strona została skorygowana.

zaświecał swój świecznik. Rozświetlały go wszakże często światła niebieskie. Gdy świecznik był nowy jeszcze, błyszczący, a słońce uderzało przez szkło, ze stopu zamierzonego przez mistrza wydzierały się jaskrawo barwy. Nawet twarze w sieci męki, znużenia i szału, wyzwolone światłem rozsypywały się w czyste barwy i blaski. Ilekroć księżyc zaciekawił się kopią słynnego świecznika, barwy pogrążały się w stop jeszcze bardziej spoisty, niż zamierzył mistrz. Wtedy uwydatniała się jedność świecznika. Świetlista bryła, profil szafirowego drzewka. Niebiańska smereka rozdrgana cichymi blaskami.
Durijka była zapewne najdziwaczniejszym kątem w zagrodzie, a wypełnili ją podczas chrzcin ludzie dobrani dziwacznie, malowniczy, prawdę mówiąc śmieszni, a koniec końców zastanawiający. Przybudówka gościła żywe przybudówki. Ucztowały tam starannie wyklasowane osoby duchowne drugiego stopnia, wyłonieni z wędrownego ciągu „podorożni lude“, pielgrzymi zawodowi, żyjący z dorywczych posług cerkiewnych i z chramów, i wyłonieni z ich środowiska diakowie, pałamarowie, dzwonnicy. Ponadto jeszcze ludzie miejscowi, duchowni trzeciej klasy, bracia cerkiewni, berezowie, zaśpiewacy, kolędnicy i inni. Niektórzy bez rodzin, niektórzy z rodzinami.
Niech nam tu wolno będzie wspomnieć o czcigodnej budowli cywilizacyjnej nazwanej Unią, cerkwią unicką czyli greckokatolicką. Cierpliwy czytelnik listu z Nieba przekona się wkrótce, że ta wskazówka nie jest umieszczona lekkomyślnie ani, jakby się komu mogło wydawać, w miejscu niestosownym.
Błędne to mniemanie, jakoby Unia była jedynie przybudówką Kościoła powszechnego. Będąc w poczęciu swym jego emanacją, jedną z najśmielszych, stała się jego największym zamierzeniem w ciągu ostatnich kilkuset lat i instytucją wychowawczą, nie tylko na obszarach dawnej Rzeczypospolitej, lecz także na całym wschodzie Europy. Zaćmiła ją nie tyle świadoma celu co eksplozywna zaborczość rosyjska, która nie znając cienia tolerancji, nie dopuszczała nikogo do tego zbawiennego cienia, jakim wśród upałów wierzeń bywa tolerancja.
Nie przygotowani należycie, nie uprawnieni do wydania sądu o tym największym zamiarze wychowawczym, powziętym celem zbliżenia i stopienia wschodu Europy z zachodem, pozostawiamy oddanie należnego hołdu dla innej, lepszej sposobności. Przypomnijmy na razie, że Unia, więcej jeszcze niż Polskę z Rusią i Rzym z Bizancjum, wiązała, ponad głowami