Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/129

Ta strona została skorygowana.

gdyby mnie nie puszczał do mojej roboty, tobym mu garniec z winem rozbił o głowę. To niewola! No dobrze, panie, to zabawne, ale nie zakręcajcie, otwarcie powiedzcie, skąd wziąć ochotę do szkoły i kto ma orędować tej ochocie.
— Jest ustawa, „powszechna oświata“, rozumiecie? Ja nikogo nie namawiam ani nie odmawiam.
Tanasij przyglądał się podejrzliwie.
— Kto wie co z wami, panie, wygląda żeście cierpliwy, jak ten stary brodaty doktor, co mi instrument zakładał do brzucha, kiedy umierałem, i ani słowa nie powiedział... Dobra oświata czy nie?
— Ustawa — powtórzył dziedzic — tak czy inaczej należy posłać dzieci do szkoły, a wy próbujcie, zapewne lepsza od szkoły wina...
Tanasij zniecierpliwił się.
— To nie mówcie. Ja sam wiem, że szkoła na nic, na śmiech, na to aby ugniatać dzieci na pańskie placki. Dobosza ze szkoły nie będzie.
Tanasij zniechęcił się, zamilkł zmartwiony. Przecie znów zaczął:
— A powiedzcież, panie, czegoż by Dobosz nauczył się w szkole? To przynajmniej powiedzcie, nie wykręcajcie się. Dziedzic ulegał z uśmiechem.
— Czyż ja wiem... Może by się nauczył czytać, czytałby sobie wyroki sądowe w Stanisławowie...
— Ho-ho, mój panie, powoli! Jego nikt nie załapał, kichał na wyroki, zatem co?
— Macie rację, to niekonieczne, może by się przecież oświecił, tak powszechnie, czy ja wiem, o smacznych potrawach, o łóżkach z pierzynami, przystałby do mieszczan na służbę, do handlu z Żydami, po cóż wciąż wojować?
Tanasij oburzył się, podniósł głos:
— Wy to wszystko na śmiech! U Dobosza zielone łóżka i stoły zielone, nie takie jak pańskie ani jak miejskie. A chcecie wiedzieć, co by było z nim w mieście? Znalazłby sobie wspólników, biedaków tam więcej niż u nas, szu-szu-szu, nasypaliby mieszczanom na progach takiego czerwonego ziela, że tamci zostawiliby wszystko i sami by uciekli w góry do zielonych łóżek. I cóż wy na to?
Dziedzic westchnął.
— Kumie, ciężko z wami. To jedno przyznacie, szkoła bezpłatna, za naukę płacić nie trzeba, to chyba dobre?