Tanasij przerwał i czekał. Na zew śpiewu posypało się jeszcze sporo ludzi z zagrody. Kukułki odwróciły kierunek lotu i śpiewu. Ta z daleka zza rzeki przybliżyła się, ta chropawa z bukowinki oddaliła się, wysłodziła głos. W czasie przerwy cymbały chłopięcymi kroczkami dreptały sobie wdzięcznie. Znów śpiewał Tanasij, muzyka szła za nim:
Posłuchajte dobri ludy szo chocziu kazati:
Jekim szumom zaszumiły Szumejowi chaty:[1]
Kukułki wtórowały w tym samym tempie, niemal na tę samą nutę. Towarzyszyły nieustannie. Tanasij odpowiadał kukułkom:
Nadi mnoju zazułyci, chmary czy zornyci,
Czy ony na smert’ wiszczujut, czy ony na żytje.
A jaż toto ne trebuju i w dumci ne maju,
Śpiwankamy wse łopoczu wid maja do maja.[2]
Tanasij wyprostował się, uderzył się po pistoletach, wyzywał niewidzialne wieszczki:
Kuku, kuku, zazułyci, ty wesneczko kuku!
Poky Hospod myłosernyj ne podast my ruku.
Mut zazulky prylitati, wesneczky weseli,
I mut cerkwy budowati w Synyciach anheli.
Mut wesneczky wse wstawati, zazuli tremtity,
Tanasewi spiwanoczky ne zahynut w świti.[3]
Tanasij uśmiechnął się zwycięsko, muzyka grała dalej. Z kolei opowiadał słuchaczom śpiewem dobitnie, jeszcze wolniej:
Teper sobi zaspiwajmo jek wesnow hołuby,
A komuż ta spiwanoczka? Hafijeczci lubij.
- ↑ Posłuchajcie, dobrzy ludzie, co chcą powiedzieć:
Jakim szumem zaszumiały chaty Szumejowe. - ↑ Nade mną kukułki, chmury czy gwiazdy,
Czy one na śmierć przepowiadają, czy na życie.
A ja o to nie dbam i w myśli nie mam,
Śpiewankami ciągle trajkocę od maja do maja. - ↑ Kuku, kuku, kukułeczki, ty wiosenko kuku!
Dopóki Bóg miłosierny nie poda mi ręki.
Będą kukułki przylatywać, wiosenki wesołe,
I będą cerkwie budować w Synyciach aniołowie.
Będą wiosenki ciągle wstawać, kukułki trzepotać,
Tanasijowe śpiewaneczki nie zaginą w świecie.