Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/220

Ta strona została skorygowana.
2

Księża potakiwali życzliwie, nawet kanonik nie zdrzemnął się ani razu. Szmer uznania czy podziwu szerzył się wokół stołu. Foka podnosząc głowę zapytał nagle:
— A wy zawsze słuchacie przepisów, Duwyd, naprawdę?
— No, ja czasem słucham, czasem nie, ale chcę.
— Czego się go czepiasz — szydził Tanasij — on czasem słucha a czasem swobodny, jak mu wygodnie —
— Tanasiju — śmiał się Duwyd — wy koniecznie chcecie i mnie rozzłościć, a to darmo. Ale jak z wami gadać? Ja wam tak jeszcze powiem, śmiejcie się a posłuchajcie. Wy mówicie, że ja swobodny, kiedy mi wygodnie, to znaczy po prostu: ja łajdak, bo nie słucham przepisów. Dobrze, wielki łajdak ja nie jestem, łajdakiem być nie chcę, broń Boże, ale ja wciąż w strachu, że kiedy całkiem nie będę łajdakiem, to zginę razem z moimi dziećmi. Dlatego ja jestem — kapinkę swobodny. A któryż jest ten całkiem swobodny? Wielki łajdak! Swoboda to nawet dla największego rabina kłopot, a dla zwyczajnych ludzi — to rozbój. Wyście tu wszyscy solidni gospodarze, a wciąż o swobodzie, nie dziwcie się potem, kiedy was osądzą.
— Nareszcie — wytchnął wikary — gwóźdź prosto w głowę, logicznie — —
Tanasij przerwał księdzu nieopatrznie:
— Sam mówisz, Duwyd, że twój Bok według przepisu, z rachunków i przez to najdurniejszy.
Ksiądz wikary już dobrze cięty na Tanasija spoprzeczył go ostatecznie:
— Gospodarzu! trelujecie jak słowiczek na wiosnę, warto by dać do gazet, ludzie śmialiby się do rozpuku. Wciąż o swobodzie, a sami jesteście — rosyjski car.
Tanasijem rzuciło, odtrącił garniec, aż piwo się rozlało, wstał, patrzył nieruchomym wzrokiem na wikarego. Odbijał spokojnie a ponuro:
— Ojcze duchowny — wy gość — lepszy ode mnie. Takiemu wolno wypić — dwa razy więcej. Ale nie słyszałem, aby gość obrażał gościa, choćby marnego. Dla jednego ja „filozof“, dla drugiego car i do gazet.
Dziedzic nagłym ruchem posadził Tanasija.
— Kumie, wy najlepiej znacie się na żartach, któż inny.
Słowak oblepił się kuszącym uśmiechem: