Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/432

Ta strona została skorygowana.

Odpowiadano mu chórem, jakby dla odczepienia się, szczególnie pośpiesznie i głośno.
— Jedźcie z Bogiem, daj wam Boże, dziękujemy.
Uspokojony dziedzic, trzymając w ręce zeszyt podszedł do Tanasija, lecz Tanasij nie zauważył go. Szukając oczyma w tłumie odnalazł wreszcie księdza wikarego. Wołał doń:
— Dobrodzieju, dziękuję! A nie karbujcie zanadto na lewo i pomódlcie się za mnie.
Ksiądz wikary odpowiadał sennie lecz wymownie:
— Módlmy się, bracie, a tym niemniej uczmy się wciąż. Wy Rusini tacy, my znów tacy. Wy sami gospodarzu taki sobie, a inni znów inni, ale przede wszystkim: zgoda! Zgoda najważniejsza, zgoda powszechna! I z Bogiem, amen!
Tanasij zaśmiał się lekko i zanucił, potem machnął ręką i jakby w obawie, że ksiądz nie zrozumie, wybębnił mu wyraźnie całą zwrotkę żołnierskiej pieśni:

— A jakaż ta dorożeczka długaśna, nie krótka!
A z plew kaszka-owsianeczka gorzka, nie słodziutka.

Taka to śpiewanka i taka nasza zgoda, mój dobrodzieju! Ale — daj Boże...
Tłum znów rozsuwał się dość pośpieszne, jakby w obawie nowej polityki. Woleli nie słuchać i nie zauważać Tanasija. Tylko Maksym i Foka towarzyszyli mu do końca.
Tanasij rozglądał się jeszcze, a dojrzawszy daleko za tłumem starą kumę Katerynę, jakby na przekór nie wiadomo komu, wołał do niej głośno:
— Wybaczcie mi lubeńka, żem nie zabiegał po dawnemu, jak kogut wypróbowany, tak jak kumie się należy. A jak to praktykować, wśród panów, wśród księży, wśród Żydów? Nie zrozumieją, nowe czasy. Żal mi bardzo, ale patrzcie — młodych kupa, wy się nimi pocieszycie.
Stara Kateryna odwzajemniła się grzecznie i śmiało, wołając ponad głowy tłumu:
— Cała kopica młodych to naprzeciw was słoma wymłócona, mnie jeszcze więcej żal, ale nic jeszcze nie przepadło...
— I to mądrze — przyznał Tanasij — stary miód trzeba smakować powolutku.
— Słyszycie — krzyczała Dmytrycha z ławeczki — którędy zajeżdżają?
— Żarty — uspokajała Hrehorycha.
Dopiero po przemowie do starej kumy Tanasij zauważył dziedzica. Ten patrząc nań uważnie, zapytał: