Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/477

Ta strona została skorygowana.

polować na chrześcijan. — Andrijko westchnął. — A gdyby tam w brzuchu jego był prorok, przynajmniej ksiądz, to by wybawił.



6

Księdzu trudno było usiedzieć na jednym miejscu, tym mniej nie wytrzymywał długo poza domem. Gwarzył z Andrijkiem do późnej nocy, pocieszał go, ale sam tej nocy spał jeszcze gorzej niż poprzedniej. Gorąco chaty zwarzyło go, spokój zacisza ciążył, co gorsza jakiś kaszel i duszność obciążyły mu piersi. Męczący sen obudził go przed świtem. Wstał raniutko, postanowił jechać z rana, już zaraz. Andrijko zatrzymywał uparcie, a ksiądz tłumaczył:
— Dobrze tu u was, bo na końcu świata, ale swoja chata to swoja skóra. Znacie tę bajkę, jak staremu czortu zachciało się ludzkiej skóry, a potem zadusił się w niej. Takie i to. I sen mi się przyśnił okropny, tylko uciekać. Jakaś nagonka, jak psy zająca ścigali mnie jacyś wierzyciele zaciekli i rachunki nie zapłacone. Co się tu wymknę, to naskoczą tam i huzia na mnie. Nie mogę sobie przypomnieć, abym miał kiedyś dług, ale chyba jakieś grzechy? Dusi mnie, potrzeba mi ruchu, wiatru!
Andrijko zaniepokoił się, przysiadł na piecu.
— Sen jasny, nie grzechy żadne, to czorty na was się uwzięły. Siedźcie w chacie. Nie ruszajcie się dzisiaj jeszcze, Ojcze duchowny, pogoda zanadto paradna a pułapka nie na złych zastawiona.
— Ale przecież zasowy śnieżnej nie ma tutaj — odparł ksiądz.
— Nie ma, ale Łudowa Baba uwija się, kusi światłem. Miękko, wesoło ale zapadziście, byle gdzie koń zsunie się na zadzie do berda, na samo dno, co najmniej nogę złamie.
— Wola Boża, Andrijku — rzekł ksiądz.
Jakby obrażony Andrijko żachnął się gwałtownie, propastnycia zatrzęsła nim mocniej. Rozkrzyczał się:
— Taka wola Boża? Tylu zatracić, takich młodych? Osierocić tyle dzieci? Nie! to czort! A wy macie przynajmniej ze sobą wodę święconą, kropidło, oleje czy kadzidło, i modlitewnik do wyklinania czortów?
Ksiądz przeciął ostro:
— Cóż bym to ja za ksiądz był, gdybym bez ustanku trząsł